Iga Świątek po prawie blisko miesiącu przerwy wróciła na korty. Okazało się, że liderka światowego rankingu od razu miała przed sobą trudne wyzwanie. Jej pierwszą rywalką była Ajla Tomljanović - zwyciężczyni Sereny Williams i ćwierćfinalistka US Open. Tenisistki rozegrały prawdziwą tenisową bitwę, Australijka ostatecznie nie wytrzymała szaleńczego tempa. Przy stanie 7:5, 2:2 - po godzinie i 45 minutach gry - skreczowała. Nie była w stanie grać dalej z bolącym kolanem. Iga Świątek: Tomljanović wykorzystywała fakt, że nawierzchnia jest wolna Podczas pomeczowej konferencji Polka była rozluźniona, odpowiadała na pytania siedząc na zielonej aksamitnej kanapie. - To na pewno nie jest standard, ale bardzo mi się podoba. Nie trzeba siedzieć na krzesełkach, można odpocząć - uśmiechała się. CZYTAJ TAKŻE: Iga Świątek wróciła na kort. Świetny mecz, niecodzienne zakończenie Czy Ajla Tomjlanović zaskoczyła ją czymkolwiek? - Zagrała trochę inaczej niż w Toronto [tam Polska wygrała w sierpniu bardzo szybko 6-1, 6-2, przyp. aut.]. Dobrze wykorzystywała to, że nawierzchnia jest wolna i czasami kiedy grałam płaskie piłki to miałam wrażenie, że ta piłka do mnie nie dolatuje i musiałam jeszcze dokładniej ustawiać się na nogach. Nie było to zaskoczenie, bo wiedziałam, że taka jest specyfika gry tutaj. Ale znałam ją wiedziałam, jaką gra techniką - stwierdziła Świątek. Iga świątek: Ciągle jestem ciekawa jak zareagują głowa i ciało Czy trudno było się zebrać psychicznie po zwycięskim US Open i wrócić do tenisowej rzeczywistości? - Ja już zawsze wiem co mam zrobić, żeby wyjść gotowa na kort, ale faktycznie po zwycięstwie w Wielkim Szlemie jest to wymagające, bo oczekiwania potrafią wzrosnąć. Poświęciłam ten czas na naukę jak wracać do gry po wygranych w takich turniejach jak US Open. Dotąd nie miałam okazji tego zrobić po wygranym pierwszym turnieju Roland Garros, był wtedy koniec sezonu. Wtedy czułam tylko, że jest trochę więcej presji na mnie i z tym na początku musiałam się uporać. Po drugim wygranym Rolandzie Garrosie poszliśmy na trawę, więc w ogóle nie czułam, że mogę kontynuować ten proces. Ciągle jestem ciekawa jak moje ciało i głowa zareagują na te pierwsze mecze. W kolejnej rundzie rywalką będzie ktoś z pary Caty Mc Nally (USA) - Karolina Muchova (Czechy). Obie tenisistki Świątek doskonale zna. Czego polscy kibice mogą się spodziewać? - Nie polecałabym spodziewania się czegokolwiek, bo tenis to jednak nieprzewidywalna dyscyplina. Nie jestem w stanie powiedzieć jak ten mecz będzie wyglądać. Obie te dziewczyny lubią grać topspin, lubią grać wyższą piłkę niż Ajla Tomjlanović. Będę musiała się do tego dostosować wychodzeniem do przodu, bo nawierzchnia tutaj jest wolna. Ale jednocześnie koncentruję się na sobie i swoich zadaniach. Myślę, że niezależnie od stylu prezentowanego przez przeciwniczkę jeśli będę swobodna na korcie to myślę, że będzie dobrze. CZYTAJ TAKŻE: Iga Świątek wyprzedziła wielką rywalkę. Kolejna na horyzoncie Czescy dziennikarze interesowali się czy obecność tylu polskich kibiców wywoływała na niej presję - Nie powiedziałabym. Kibice mnie wspierali, dawali mi pozytywną energię. Odczuwałam ich obecność w pozytywny sposób - podkreśliła Iga Świątek. Paweł Czado, Ostrawa