Świątek przystępowała do igrzysk jako główna kandydatka do zdobycia złotego medalu. Wynikało to z jednej strony z faktu, że turniej olimpijski odbywał się na kortach Rolanda Garrosa, gdzie jest rozgrywana co roku także impreza wielkoszlemowa, w której Polka triumfowała w trzech ostatnich edycjach, a w sumie już cztery razy. Ponadto z igrzysk w stolicy Francji wycofało się kilka bardzo znanych tenisistek z Białorusinką Aryną Sabalenką i reprezentantką Kazachstanu Jeleną Rybakiną na czele. Natomiast w samej imprezie też nie brakowało niespodzianek i powoli wykruszały się najwyżej rozstawione zawodniczki. W półfinale "jedynka" turnieju, czyli Świątek, trafiła na "szóstkę", czyli Qinwen Zheng. W tym wypadku wszyscy też uważali, że to raszynianka wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku, ponieważ we wcześniejszych sześciu spotkaniach pomiędzy nimi zawsze tak było. Iga Świątek przegrała w półfinale igrzysk w Paryżu Tymczasem tym razem górą okazała się Chinka, wygrywając 6:2, 7:5, choć w drugim secie przegrywała już 0:4 z podwójnym przełamaniem. Była jednak w stanie odwrócić losy tej partii i tym samym zamknąć mecz. "Czuję, że w tym meczu byłam bardziej cierpliwa niż ona i potrafiłam poczekać na swoje szanse" - oceniła na gorąco swój sukces Qinwen Zheng. "Popełniłam też mniej błędów niż ona. Iga to jednak zawodniczka, która, gdy nawet przegra pierwszego seta, to jest w stanie odwrócić losy meczu i to wielokrotnie robiła, szczególnie ze mną" - dodała. Z kolei Świątek nie była w stanie od razu przejść nad tą porażką do porządku dziennego. Co prawda stanęła do wywiadu z Eurosportem, ale go nie dokończyła i po prostu się rozpłakała. "Myślę, że to przede wszystkim ogromna lekcja, z której wynika dużo wiedzy dotyczącej tego, czym jest, a czym nie jest sport" - tłumaczyła w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Abramowicz, która zapytana, czy wieczór po tej porażce był najtrudniejszy w ich wspólnej pracy, odpowiedziała: "Chyba tak". 23-letnia raszynianka zderzyła się więc z oczekiwaniami, którym nie była w stanie tym razem sprostać, przynajmniej w półfinale. Iga Świątek jest "skarbem narodowym" "Trudno jednak coś zrobić z zewnętrznymi oczekiwaniami, które rosną wraz z poziomem oraz skalą sukcesu. Tak wygląda świat. Możemy jedynie szukać strategii, aby nimi zarządzać i odnajdywać siebie" - dodała. Abramowicz wytłumaczyła też, jak cieszyć się w takim wypadku z brązowego medalu, który Świątek wywalczyła, mimo wcześniejszej porażki, co nie zdarza się w tenisowych imprezach. "To cenne i satysfakcjonujące, kiedy dostaje się szansę zakończenia turnieju na swoich warunkach. Może więc nie ma radości, ale mogą być satysfakcja, duma, spełnienie" - przyznała psycholog, cytowana przez "Rzeczpospolitą". Teraz cały zespół wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych. Na kontynencie amerykańskim wcześniej odbędzie się turniej w Toronto, ale z niego Polka się wycofała, jako powód podając "ogólne zmęczenie". Zobaczymy więc 23-letnia raszyniankę dopiero w Cincinatti (13-19 sierpnia). Natomiast od 26 sierpnia do 8 września potrwa ostatni w roku turniej wielkoszlemowy - US Open w Nowym Jorku.