Kontrakty i wywiady to nowa rzeczywistość Igi Świątek od czasu jej wielkiego sukcesu - wygranej w turnieju Rolanda Garrosa. Tym razem młoda tenisistka znalazła się na okładce magazynu "Forbes Woman". Na jego łamach opowiedziała o kilku ważnych sprawach dotyczących jej kariery. Świątek odniosła się między innymi do tytułu, który nadał jej "The New York Times". Na początku roku Polka została okrzyknięta "wschodzącą królową tenisa". Jak się okazuje, nie czuje się jednak niczym "królowa", ale robi jej się ciepło na sercu, gdy ktoś docenia jej ciężką pracę. Sama przyznała, że nie spodziewała się aż takiego szumu medialnego wokół siebie. "Nie dochodziły wtedy do mnie żadne głosy z Polski. Nie wiedziałam, że zainteresowanie kibiców było tak duże. Kiedy to do mnie dotarło, pomyślałam wówczas, że zrobiłam coś naprawdę dużego. Wtedy oglądało mnie ponad 2,5 miliona osób" - powiedziała Świątek. Sztab szkoleniowy Igi Świątek: Trochę firma, trochę rodzina Sukcesy Igi to też praca jej całego zespołu, w którego skład wchodzą między innymi trener oraz psycholog sportu. 19-latka opowiedziała, że zespół jest dla niej niczym rodzina. "Mój sztab z jednej strony jest dla mnie jak rodzina, z drugiej jak firma. Płacę tym osobom za to, że ze mną pracują. Wydatki w zawodowym sporcie są bardzo duże, szczególnie te powiązane z wyjazdami i utrzymaniem formy. Dużo rzeczy po drodze trzeba się wyrzec. Ale też nasze wybujałe oczekiwania mogą spowodować, że skoncentrujemy się bardziej na celu, niż na samej drodze i pracy" - dodała młoda Polka. W rozmowie dodała, że jej celem jest teraz stabilizacja formy. Iga Świątek znajduje się przecież dopiero na początku swojej sportowej kariery. A