Iga Świątek nie zdobędzie trzeciego z rzędu Porsche, które jest przyznawane triumfatorce turnieju rangi WTA 500 w niemieckim Stuttgarcie. Liderka światowego rankingu musiała w sobotnie popołudnie uznać wyższość Jeleny Rybakiny, przegrywając z nią po trzysetowej rywalizacji 3:6, 6:4, 3:6. Bezpośrednio po spotkaniu wywiadu na korcie udziela tylko zwyciężczyni, więc na słowa naszej rodaczki trzeba było poczekać do konferencji prasowej. Była krytyczna wobec swojej gry. - Cóż, grała (Rybakina - red.) oczywiście lepiej ode mnie. Trudno mi teraz przeanalizować, co konkretnie robiła lepiej. Na pewno lepiej serwowała. Nie podawałam dobrze w trzecim secie. Szkoda, ale przynajmniej wiem, nad czym mogę pracować i na tym się skupiam - rozpoczęła, wywołana przez moderatora tego spotkania z mediami. Następnie udzielała odpowiedzi na pytania zgromadzonych dziennikarzy. Iga Świątek po przegranej z Rybakiną: "To był dzień, w którym serwowałam gorzej" Została pochwalona za podniesienie się po przegranej pierwszej partii i obronienie czternastu break pointów. - Myślę, że zareagowałem dobrze [...], ale w trzecim secie mój poziom znowu trochę spadł. Zawsze staram się znaleźć rozwiązania, nie poddaję się, ale to wciąż nie wystarczyło, aby wygrać cały mecz. Na pewno to dobrze, że udało mi się wygrać drugiego seta, ale i tak będę ciężko pracowała, żeby wygrywać takie spotkania - podkreśliła. Jeden z żurnalistów dopytał o szczegóły mankamentów w jej podaniu. Jak zaznaczyła, nie chodziło ani o ruch serwisowy, ani obawę przed returnem Rybakiny. - Nie sądzę, żeby to był którykolwiek z tych przypadków. To był po prostu taki dzień, w którym podawałam gorzej. Postaram się być bardziej regularna. Nie czułam dużej presji. Może trochę w trzecim secie, ale i tak myślę, że na początku powód leżał trochę we mnie, a nie na zewnątrz. Tak, trochę zwątpiłam w swój serwis w ostatniej partii, postaram się nie mieć takich sytuacji. Na pewno nie było łatwo patrzeć, jak ona wygrywa swoje gemy serwisowe dość łatwo, a ja mam problemy w zasadzie w każdym. Myślę, że pod koniec to też zrobiło różnicę, ale starałam się poprawiać. Może po prostu potrzebuję więcej trenowania tego elementu - odparła. Pochwaliła także sobotnią rywalkę za całą paletę umiejętności, a nie jedną konkretną cechę. Zaliczyła siebie, Kazaszkę i Arynę Sabalenkę do grona trzech najlepszych zawodniczek w tourze. Pochwaliła także zachowanie kibiców, którzy mocno ją wspierali. Jeden z dziennikarzy nazwał Porsche Arenę w Stuttgarcie "Poland Areną". - Zdaję sobie sprawę, że zawsze w krajach w pobliżu Polski przyjeżdżają Polacy. To niesamowite ich widzieć, ale szczerze mówiąc, nie sądzę, że byli tylko Polacy. Jest też mnóstwo dzieciaków z lokalnych szkół, które również głośno kibicowały. Ta mieszanka z pewnością sprawia, że jest to świetne miejsce do gry ze świetną atmosferą, więc jestem za to wdzięczna - zakończyła. Kolejnym punktem w kalendarzu najlepszych tenisistek świata będzie turniej rangi WTA 1000 w Madrycie. Tytułu na korcie im. Manolo Santany będzie bronić Aryna Sabalenka.