Świątek w pierwszej rundzie wygrała z Włoszką Jasmine Paolini (56. WTA) 6:3, 6:0, w drugiej pokonała Amerykankę Sloane Stephens (51. WTA) 6:3, 6:2. Mimo że w niedzielną noc zagrała z niżej notowaną rywalką - Lauren Davis jest sklasyfikowana na 105. miejscu w WTA - stoczyła najtrudniejszy z dotychczasowych meczów w nowojorskim turnieju. Świątek ma świetny początek, ale potem chwile kłopotów Po pierwszym secie, siedząc na ławce, Świątek - niczym pilna uczennica - wyjęła zeszyt i wnikliwie studiowała notatki. Wyglądało na to jakby nie była do końca zadowolona z tego, co pokazała w tej części spotkania i zdawała sobie sprawę, że w jej grze jest jeszcze dużo do poprawy. Początek spotkania nie wskazywał, ze liderka WTA będzie potrzebować jakiekolwiek pomocy. Zaczęła od prowadzenia 3:0 z jednym przełamaniem serwisu rywalki. Potem jednak pojawiły się kłopoty. Świątek nie wykorzystała break pointu w czwartym gemie, a następnie aż czterech w szóstym. Davis wyraźnie przyśpieszyła grę. Potrafiła zaskakiwać. Była ambitna, bardzo sumienna, dzielnie stawiała opór. Zaczął imponować szczególnie jej mocny i szybki backhand. Wygrywała swoje gemy serwisowe. Amerykanka nie poddawała się mimo że przeżywała poważne zdrowotne problemy. Widać było, że ciężko oddycha. Konieczna była interwencja lekarska. Po zmierzeniu ciśnienia i krótkim wywiadzie medycznym grała jednak dalej. Świątek zachowała przewagę przełamania. Wygrała seta 6:3. Potrzebowało do tego 56 minut. Nie był to spacerek. Sięgnięcie do notatek było zrozumiałe. Davis była bliska prowadzenia 4:0 w drugim secie Pokazał to drugi set. Dała o sobie znać ogromna determinacja Amerykanki. Teraz to ona rozpoczęła od wyniku 3:0 i była naprawdę blisko, by było już 4:0. W trwającym blisko 10 minut czwartym gemie Davis miała break pointa. Grała niezwykle widowiskowo i dzięki swojemu efektownemu backhandowi zdobywała mnóstwo punktów. Nie wykorzystała jednak okazji, by po raz drugi przełamać Polkę. Świątek na niekorzystną sytuację w meczu reagowała spokojnie. Już w następnym gemie miała trzy okazje do przełamania serwisu Amerykanki. Wtedy jeszcze się nie udało. Było 4:1 dla Davis. Ale 28-letnia przeciwniczka liderki WTA okazywała już oznaki zmęczenia, nie była w stanie już tak szybko biegać i tak mocno uderzać jak na początku seta. Wszystko wskazywało na to, ze liderka rankingu wychodzi z opresji. Tak też się stało. Wygrała pięć gemów z rzędu, seta i mecz. Awansowała do czwartej rundy. Kryzys z początku drugiego seta jest jednak zastanawiający. Olgierd Kwiatkowski III runda turnieju singla pań US Open Iga Świątek (Polska, 1) - Lauren Davis (USA) 6:3, 6:4