Dariusz Wołowski, Interia: Czy tak wyobrażał pan sobie finał US Open między Igą Świątek i Ons Jabeur? Adam Romer (naczelny Tenisklubu): Przewidywałem dwa scenariusze. Albo szybkie i zdecydowane zwycięstwo Igi, albo mozolną walkę o każdą piłkę, zakończoną happy endem. W jakimś sensie sprawdził się jeden i drugi. Pierwszy set był koncertowy w wykonaniu Polki, drugi ciężki i pełen napięcia. Nawet w najtrudniejszych chwilach, Iga nie straciła jednak panowania na korcie. Mówiąc językiem jeździeckim: lejce zawsze były w rękach Polki. Jabeur robiła co mogła, to znakomita zawodniczka, ale Świątek nie ma sobie równych. Jak długo to może potrwać? - Długo. Już dziś zastanawiam się, czy wygra dziesięć turniejów Wielkiego Szlema, czy więcej? Ma 21 lat, weszła na poziom nieosiągalny dla rywalek. Oczywiście będzie od czasu do czasu przegrywała. Niemożliwe jest utrzymanie topowej formy cały sezon. Od czasu do czasu przegra taki turniej jak w Warszawie, ale gdy przyjdzie Wielki Szlem, będzie grała jak na US Open. Baliśmy się o jej formę, mówiliśmy, że nie jest taka jak wiosną, a Iga i tak zwyciężyła w Nowym Jorku. Zaprzyjaźniła się nawet z nowymi piłkami, których na początku tak nie lubiła. Po prostu jest najlepsza na świecie. Gra jak prawdziwa mistrzyni. Najmocniejsza okazuje się wtedy, gdy jedzie na zawody najwyższej rangi i najbardziej potrzebuje wygrywać. Iga Świątek przyjaźni się z Rafaelem Nadalem i do Hiszpana lubi być porównywana. - Oczywiście. Ja jednak porównałbym styl gry Igi do Novaka Djokovicia. Jest niesamowita w defensywie. Dochodzi do każdej piłki. Ons Jabeur próbowała w finale na wszystkie sposoby. Świątek zawsze dochodziła do jej zagrań i dawała radę odbić piłkę. Djoković niszczy rywali defensywą, to samo robi Iga, choć oczywiście w ofensywnie też jest mocna. Tak jak ona, żadna rywalka nie porusza się po korcie. W sporcie bardzo trudno przewidzieć przyszłość. W latach 2018-2021 Noami Osaka wygrała cztery turnieje Wielkiego Szlema. Była numerem 1 rankingu WTA, największą gwiazdą tenisa. I nagle w wieku 24 lat jej kariera się załamała. - Japonka zarobiła olbrzymie pieniądze, straciła motywację. Źle się czuła w roli gwiazdy numer 1. Iga czuje komfort na korcie. Jest chwilami genialna jak z Jabeur w pierwszym secie. Nie widać żadnych symptomów, żeby światła reflektorów jej przeszkadzały. Jej wypowiedzi po meczach są spontaniczne, wyważone, fajne. Nie sprawia jej trudności bycie ikoną tego sportu. Dla nas już nią jest, zmienia się w globalną. Od strony motywacji, czy jakichkolwiek problemów charakterologicznych, nie widzę zagrożeń. Czyli polski sport ma gwiazdę na lata? - Światowy sport ma gwiazdę na lata. Każdy mecz Igi będzie teraz wydarzeniem dla wszystkich. Do Polki będą porównywane rywalki, będzie dla nich punktem odniesienia. Ona sama będzie natomiast porównywana do legend. Na przykład Nadala czy Djokovicia. Bo też ma z nimi sporo wspólnego. Co stoi za tym sukcesem? Talent, praca, odpowiedni współpracownicy? - Praca jest na pewno numerem 1. Tak twierdzą wszyscy, którzy osiągali sukces w tenisie. Talent to numer 2. Numer 3 to sztab. Iga ma intuicję i szczęśliwą rękę do współpracowników. Psycholog Daria Abramowicz, trener Tomasz Wiktorowski, spec od przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuk to dziś trzy osoby najważniejsze dla Igi. Nie zapominając o ojcu, choć sądzę, że największą rolę odegrał w przeszłości. Rozmawiał Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: To jest dar z nieba. Wojciech Fibak rozpływa się nad Igą Świątek Lewandowski pogratulował Idze Świątek Iga Świątek wybrała świetnego fachowca. Kim jest Tomasz Wiktorowski?