Iga Świątek przyjechała do Cincinnati po udanym występie w Montrealu. Polska tenisistka przełamała tam swoją fatalną passę, jeśli chodzi o turnieje rozgrywane w Kanadzie, a także kolejny raz obroniła się przed atakiem - średnio udanym atakiem, dodajmy - Aryny Sabalenki na pozycję liderki światowego rankingu. 22-latka dodarła aż do półfinału, w którym niestety przegrała z późniejszą triumfatorką Jessicą Pegulą. W drugiej rundzie imprezy rangi WTA 1000 w Cincinnati liderka światowego rankingu zmierzyła się z rodaczką swojej ostatniej pogromczyni, a mianowicie z Daniellą Collins. Urodzona na Florydzie 29-latka sprawiła mnóstwo problemów naszej tenisistce w ćwierćfinale w Kanadzie, choć ostatecznie przegrała w trzech setach. Tym razem nie było mowy o jakimkolwiek rewanżu. Iga Świątek rozgromiła wręcz swoją rywalkę, wygrywając 6:1, 6:0. WTA w Cincinnati. Iga Świątek błysnęła w pierwszym meczu z Danielle Collins Po meczu prowadzący z Polką rozmowę reporter stwierdził, że wiele tenisistek zauważa, że nawierzchnia na Cincinnati jest znacznie inna niż w Montrealu, co znacząco wpływa na grę. Tymczasem Iga Świątek jak gdyby nigdy nic wyszła i rozegrała perfekcyjny mecz. Nasza reprezentantka odpowiedziała z uśmiechem: - Czułam, że jestem solidna. Nie popełniałam dużo niewymuszonych błędów. Bardzo lubię grać w ten sposób, ponieważ daje mi to pewność siebie i mogę być proaktywna od początku, do końca spotkania - dodała Iga Świątek. Na koniec polska tenisistka wypowiedziała się na temat tego, jak czuje się po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych, a także zwróciła się do kibiców. Patrząc w stronę trybun, na których sporo miejsc było wolnych, wyraziła nadzieję, że na następnych meczach uda się je zapełnić. Kolejną rywalką Igi Świątek będzie Chinka Qinwen Zheng lub legendarna amerykańska tenisistka - Venus Williams.