Julii Putincewej nie chodziło o nic innego, jak od razu wykluczenie wszelkich zamiarów umniejszania jej wynikowi. Aby postawić tamę potencjalnym wypowiedziom, które jej zdaniem byłyby wobec niej dalece niesprawiedliwe. A przede wszystkim musiała mieć na myśli to, jak okazało się po chwili, by powodów jej zwycięstwa nie szukać w (nie)dyspozycji najlepszej tenisistki świata. Iga Świątek: Całkowicie pozwoliłam jej wrócić do gry w drugim secie To dlatego w paru zdaniach, za konferencyjnym stołem, dość zrelaksowana 29-latka wypowiedziała kilka znamiennych zdań. - Szczerze uważam, że na to zasługuję, ponieważ przez cały rok grałam dobrze. Miałam pecha w niektórych meczach, które przegrałam bardzo, bardzo "ciasno". Ale w tym meczu byłam naprawdę skupiona i powiedziałam: "no dobra, tym razem to wezmę". Jestem wyjątkowo szczęśliwa, ponieważ to nie było tak, że ona wypuściła z rąk ten mecz, to ja go wygrałam - przekonywała zawodniczka, która obecnie notowana jest na 35. miejscu na świecie. Iga Świątek wybuczana przez publiczność. Niebywałe sceny, tego jeszcze nigdy nie było Tymczasem Polka wcale nie zamierzała grać w "grę" Putincewej, o czym przekonaliśmy się bardzo szybko, gdy padło pytanie właśnie o te słowa jej przeciwniczki. - Myślę, że nigdy nie jest to tylko kwestia jednej osoby, ponieważ rozgrywamy mecz w tenisa. Zatem chodzi też o to, co ja gram. Całkowicie pozwoliłam jej wrócić do meczu w drugim secie, nie powinnam była tego robić. Popełniłam też kilka błędów, ale na pewno wykorzystała swoją szansę - odparła, wydaje się bardzo rozsądnie, Iga Świątek. Iga Świątek nie dosłownie odpowiedziała na pytanie, które tyczyło się tego, że tym razem - po trwającej od września 2021 roku serii czterech porażek w ich meczach - Putincewa zdołała odnieść premierowe zwycięstwo. Podniesiona kwestia zmierzała do tego, co pod względem taktycznym zmieniła przeciwniczka i jakie atuty tym razem udało jej się uwypuklić, które zrobiły różnicę na korcie. Świątek: Nie zamierzam skupiać się na tym meczu pod kątem taktyki i kwestii technicznych - Szczerze mówiąc głównie pamiętam swoje błędy, co zrobiłam źle. Trudno mi teraz analizować to z innej perspektywy. Musiałabym obejrzeć ten mecz. Ale bardziej skupiałam się na sobie i na tym, jak mogę poprawić własną grę. Na pewno czułam, że mój poziom energii w drugim secie trochę spadł, nie mogłam się podnieść - zaczęła niezagrożona liderka rankingu WTA, a następnie kontynuowała: - Wiem, co muszę zmienić i to zrobię. Ale sezon trawiasty się skończył, więc naprawdę nie muszę myśleć o tym meczu pod kątem analizy na przyszły tydzień. Nie zamierzam skupiać się na tym meczu pod kątem taktyki i kwestii technicznych - zawyrokowała Świątek. Teraz na drodze Putincewej w czwartej rundzie Wimbledonu stanie Jelena Ostapenko, z którą z kolei Polka nigdy wcześniej nie wygrała, mając serię czterech przegranych spotkań. Jak jednak widzimy na "swoim" przykładzie, każda passa kiedyś się kończy. Artur Gac, Wimbledon