Nowy program zaraz po końcowym gwizdku spotkań Polaków. Interia Sport - Gramy Dalej! Na korcie widać było ciężar emocji, które niesie na swoich barkach Świątek. Polska tenisistka jeszcze przed ostatnią piłką rozpłakała się, a kort opuściła z ręcznikiem na głowie i nie chciała rozmawiać z mediami.Dopiero kilka godzin po spotkaniu udostępniono oficjalne wypowiedzi polskiej tenisistki.- Pod koniec drugiego seta byłam po prostu sfrustrowana i smutna, że nie potrafiłam uporać się ze stresem. Zapomniałam, że wciąż mam czas, by się tego uczyć. Występ w WTA Finals daje mi poczucie, że wiem dużo o sporcie, co może czasem nie do końca jest prawdą, ponieważ wciąż nie przerobiłam wielu scenariuszy. Zapominam, że to dla mnie nowa sytuacja i jest ok, jeśli zdarzy mi się przegrać mecz z powodu stresu. To dla mnie duża sprawa i czuję się trochę zawstydzona poziomem swojej gry. Byłam po prostu smutna z tego powodu - tłumaczyła 20-latka. Iga Świątek z trudnym początkiem WTA Finals Świątek po raz pierwszy awansowała do turnieju WTA Finals, gdzie rywalizują ze sobą tylko najlepsze tenisistki w rankingu.- Zdałam sobie sprawę, że istotne jest dla mnie, aby mieć czas, by 'wejść' w turniej. Pierwsze spotkania podczas regularnych turniejów są łatwiejsze niż rywalizacja z zawodniczkami z Top10. Tutaj, w tych warunkach, granie z grającą tak mocno przeciwniczką było trudne, ponieważ na treningach czułam, że mam dwa razy większą kontrolę - powiedziała Polka.- Byłam naprawdę zdenerwowana i było mi to ciężko zrozumieć, bo dobrze radziłam sobie na treningach. Kiedy zostałam przełamana w pierwszym secie, to nastrój na korcie całkowicie się zmienił. Przypomniałam sobie Ostrawę i French Open, kiedy Sakkari również zanotowała 'breaka'. Wróciło do mnie wspomnienie tamtych pojedynków. Wiem, że to nie jest zbyt konstruktywne myślenie, ale sądzę, że stres spowodował, iż nie byłam w stanie wrócić do lepszego nastawienia i być bardziej skupioną - opowiadała o pojedynku Świątek. W kolejnym spotkaniu Świątek zmierzy się z Aryną Sabalenką. Będzie to pierwszy pojedynek z rozstawioną w turnieju z "jedynką" Białorusinką. Ona także przegrała swoje pierwsze spotkanie.- Wiem, że będzie trudno, bo to zawodniczka dysponująca potężnym uderzeniem. Przy tych warunkach jest dość trudno kontrolować takie płaskie i mocne piłki. (...) Może po tym meczu z Marią uda mi się nieco wyluzować i nie myśleć, że powinnam coś wygrać, a po prostu wyjść i zagrać najlepiej jak potrafię - stwierdziła młoda zawodniczka.Polka przegrała już trzeci pojedynek z Sakkari. Nie potrafiła wygrać przeciw tej rywalce ani razu.- Potrafi zarówno zaatakować, jak i czekać na swój moment. Sądzę, że zrobiła olbrzymi postęp pod tym względem. Trudno mi jest odgadnąć, kiedy zaryzykować, a kiedy zaś tylko przebić piłkę, by utrzymać ją w grze. Oczywiście, gdybym zagrała 80 procent z tego, co na treningu, to ten mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Nie wiem, jaki byłby wynik i jak grałaby Maria, ale na pewno ja nie popełniłabym aż tylu błędów - oceniła Świątek. WG