Iga Świątek po odpadnięciu z US Open na dosyć wczesnym, jak na siebie, etapie, zebrała bardzo dużo krytyki zarówno fanów, jak i tenisowych ekspertów. Głosy niezadowolenia nasiliły się, gdy doszło do turnieju WTA 500 w Tokio. W Japonii nie oglądaliśmy właściwie żadnego progresu, żeby nie powiedzieć, że Iga grała jeszcze gorzej niż kilka tygodni wcześniej. Rewelacyjna Iga Świątek. Amerykański sen rywalki dobiegł końca, jest finał W Pekinie Świątek gra już wyraźnie lepiej. Pierwszy popis naszej wiceliderki światowego rankingu mieliśmy w "polskim starciu". W walce o ćwierćfinał Iga wyrzuciła bowiem z turnieju Magdę Linette, prezentując naprawdę wysoką formę. Kolejny dowód na wysoką formę dostaliśmy w ćwierćfinale. Polka mierzyła się z niezwykle groźną Caroline Garcią, która należy do takich zawodniczek, z którymi Iga grać nie lubi. Iga Świątek show! Co za zagranie Francuzka dzielnie walczyła, ale nie udało jej się ograć naszej gwiazdy. W półfinale nadszedł czas na wielki rewanż za przegrany półfinał w Cincinati. Iga stanęła w szranki z Coco Gauff i nie dała jej żadnych szans. To był popis jednej aktorki. Od pierwszej piłki dominowała Świątek, a Coco starała się jedynie zrobić, jak najwięcej w fazie defensywnej. Iga nie pozwalała jednak na wiele. Przynajmniej kilka akcji w wykonaniu Polki nadaje się na takie, które mogłyby być reklamą kobiecego tenisa. Mówimy tu między innymi o wymianie, która miała miejsce przy stanie 3:1 dla Polki w pierwszym secie. Nasza tenisistka wymianę prowadziła oczywiście przez forehand swojej amerykańskiej rywalki. Kluczowa była zmiana kierunku akcji. Iga wykorzystała swój znakomity backhand. Rodzina znanego tenisisty otrzymała pogróżki. Sprawa trafiła na policję W pewnym momencie zdecydowała się zaburzyć rytm akcji, która od początku toczona była pod jej dyktando. Zagranie backhandem po linii otworzyło Idze całą stronę forehandową Coco i skrzętnie to wykorzystała. Na zagranie po linii Amerykanka odpowiedziała, podobnie, jak na ciasne uderzenie backhandowe Igi po croosie. Tym zagraniem Polka sprawiła jednak, że wróciła do niej piłka idealna do forehandowego ataku po croosie. Świątek wykorzystała moc i precyzję tego uderzenia, grając wspaniałego winnera. Kolejna szansa na oglądanie tego typu zagrań już w niedzielę 8 października. W finale WTA 1000 w Pekinie Polka zmierzy się ze zwyciężczynią starcia między Jeleną Rybakiną oraz Ludmiłą Samsonową.