Iga Świątek po nieudanym wyjeździe na Bliski Wschód przybyła do Kalifornii, aby w ukochanym Indian Wells obronić tytuł mistrzyni, który zdobyła rok temu. Przed turniejem wiele mówiło się o nawierzchni, która została zmieniona, ale ewidentnie nie przeszkadza to Polce. Popis Igi Świątek w Indian Wells. Kolejne 6:0, półfinalistka Australian Open bezradna W pierwszym meczu imprezy Świątek mierzyła się z Caroline Garcia, ale nie dała swojej rywalce żadnych szans. W kolejnym spotkaniu Polka mierzyła się ze zdecydowanie groźniejszą na tym etapie kariery Dianą Yastremską, która w Dubaju sprawiła jej sporo problemów. Świątek Szczerze po meczu z Yastremską Tym razem tych trudności nie było. Nasza gwiazda zagrała na swoim bardzo wysokim poziomie i nie dała Ukraince żadnych szans. Świątek wygrała 6:0, 6:2 i po nieco ponad godzinie walki zameldowała się w czwartej rundy imprezy rangi WTA 1000. Nie może dziwić, że po meczu była bardzo szczęśliwa. - Wiesz, zawsze trudno jest zamknąć taki mecz, gdzie wysoko prowadzisz, ale jestem szczęśliwa, że udało mi się utrzymać intensywność, która pozwoliła mi zamknąć to spotkanie. Kontrolowałam jego przebieg od początku - rozpoczęła na gorąco w rozmowie na korcie Polka. Świątek już prawie na korcie, a tu takie wieści od Sabalenki. Zdecydowane słowa na temat Polki Nie zabrakło także tradycyjnych pochwał dla Kalifornii. - To miejsce jest niesamowite. Kocham tu wracać, mam swoje rutyny. Czuję się tu jak w domu. Naprawdę uwielbiam tu grać w tenisa i cieszę się każdym dniem spędzonym - dodała Świątek. Po chwili przyszedł czas na rozmowę dla polskiej telewizji. - Myślę, że bardzo dobrze mi się dziś serwowało. Nawet pozmieniałam trochę rytm serwisu, to przychodziło mi łatwo. Poziomem medium (z ang. średnim) była praca nóg. Czasami stanęłam do niektórych piłek, które były wolniejsze - stwierdziła przed kamerami Canal + Sport.