Partner merytoryczny: Eleven Sports

Iga Świątek reaguje na dramat Huberta Hurkacza. Musiała to zrobić przed meczem. "Jestem dość emocjonalna"

Obrazki z meczu Huberta Hurkacza, gdy z powodu kontuzji musiał skreczować w meczu z Arthurem Filsem, dotarły do Igi Świątek, gdy Polka już wyczekiwała na swój mecz 2. rundy Wimbledonu z Petrą Martić. Nasza gwiazda pewnie awansowała dalej i przekazała nam to, co w momencie pojawienia się na konferencji prasowej wiedziała o problemach siódmego tenisisty świata.

Iga Świątek miała świadomość już przed swoim meczem, co stało się Hubertowi Hurkaczowi
Iga Świątek miała świadomość już przed swoim meczem, co stało się Hubertowi Hurkaczowi/TAKUYA MATSUMOTO/Yomiuri/The Yomiuri Shimbun via AFP/AFP

Przypomnijmy, że Iga Świątek i Hubert Hurkacz mają wkrótce przed sobą w planie wspólną misję. Oboje mają wystąpić w turnieju miksta na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. W tej chwili ten start stoi pod znakiem zapytania, bowiem wciąż nasłuchujemy informacji o stanie zdrowia "Hubiego". Gdyby nie mógł dość do skutku, mówilibyśmy o olbrzymiej stracie, ale to na razie tylko spekulacje.

Iga Świątek: Mam nadzieję, że z Hubertem wszystko będzie dobrze

Wracając do faktów, informacja o kontuzji Hurkacza dotarła do Igi, gdy sposobiła się do swojego spotkania na korcie centralnym z Martić. Swoją drogą Chorwatka też znalazła się w opałach w pierwszym secie, właśnie w związku ze zdrowiem, ale przerwa medyczna w jej przypadku okazała się być wystarczającym antidotum.

Zapytałem Igę, czy świadomość problemów rodaka w jakiś sposób zaburzyła jej rutynę koncentracji, bo sprawiła, że choćby przez moment zaczęła rozmyślać o położeniu Hurkacza.

- Faktycznie widziałam ten uraz, ale nie wiem, co się stało. Jeszcze nie miałam okazji skontaktować się z Hubertem, więc właściwie pewnie więcej wiecie ode mnie - odparła.

- Zrobiło mi się bardzo przykro. Mam nadzieję, że szybko z tego wyjdzie, jakakolwiek jest ta kontuzja. Ale nie byłabym w pełni profesjonalna, gdybym myślała o tym przed swoim meczem, więc po prostu skoncentrowałam się na swojej pracy. Teraz będziemy mieli czas, żeby o tym pomyśleć. Jestem dość emocjonalna, więc od takich obrazków przed swoim meczem staram się odciąć, ale mam nadzieję, że z Hubertem wszystko będzie dobrze - z pełnią nadziei powiedziała pięciokrotna triumfatorka wielkoszlemowych turniejów.

Putincewa znów traci oręż. "Ignoruję takie zachowania"

Analiza meczu Iga Świątek - Petra Martić/Polsat Sport/Polsat Sport

Kolejną rywalką podopiecznej trenera Tomasza Wiktorowskiego będzie reprezentantka Kazachstanu Julia Putincewa, zawodniczka narodowości rosyjskiej. 29-latka rodem z Moskwy słynie z tego, że lubi prowokować, choć na Idze dotąd nie robiło to większego wrażenie. Polka rozstrzygnęła na swoją korzyść komplet czterech spotkań, w tym dwa rozegrane w tym roku.

- Jestem jedną z tych zawodniczek, które zazwyczaj nie zwracają uwagi na to, co dzieje się po drugiej stronie siatki. Więc właściwie mało kto jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi swoimi zachowaniami. A nawet, gdy je widzę, to w pewnym sensie na nich nie kotwiczę, tylko ignoruję. Tutaj po prostu skoncentruję się na taktyce, a dzięki temu w zasadzie nawet nie dostrzegam połowy tych zachowań - odrzekła Iga.

W wypowiedzi Świątek dowiedzieliśmy się także, że nie ma dla niej żadnego znaczenia, czy przyjdzie jej grać na korcie centralnym czy numer jeden. Nie ma bowiem wątpliwości, że gwiazda tego formatu jest wprost "skazana" na obie najbardziej reprezentacyjne areny przy Church Road.

- Totalnie nie ma dla mnie znaczenia, gdzie gram z czysto tenisowego punktu widzenia. Jednak wiadomo, że wokół kortu centralnego jest specjalna otoczka, więc poza samym graniem mogę na to troszkę zwrócić uwagę. I cieszyć się, że gram właśnie na "jedynce", choć wizualnie oba korty są do siebie podobne - podkreśliła.

Dowiedzieliśmy się także od Igi, że gdyby treningową praktykę udało się 1:1 przenieść na korty meczowe, to tym większa biada wszystkim, najgroźniejszym rywalkom.

- Teraz głównym zadaniem jest przełożenie tego, bo myślę, że na treningach gram jeszcze lepiej niż w meczach. Oczywiście wtedy gra nie jest aż taka rytmiczna, ale jeśli to zrobię, to wówczas powinna być duża różnica - zdradziła Świątek.

Artur Gac, Wimbledon

Iga Świątek/
Iga Świątek/
Hubert Hurkacz/
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem