Mecz ze 108. rakietą świata Julą Niemeier jest dla Igi Światek do szybkiego przeanalizowania i jeszcze szybszego zapomnienia. Męczarnie Igi Świątek w meczu z Julą Niemeier Liderka rankingu WTA nie przypominała samej siebie i męczyła się okrutnie zwłaszcza w pierwszym secie i na początku drugiego. Zawodził ją pierwszy serwis, a jeśli udało się go zagrać to nieraz w takim kierunku, że Niemeier posyłała budujące ją kończące wymianę returny. Polka popełniała sporo błędów niewymuszonych - w całym meczu aż 31. Nie działały tak zwane winnery, czyli piłki kończące, Iga potrafiła zepsuć nawet najprostsze smecze, jak ten, po którym zamiast wyjść w drugim secie na prowadzenie 2-0, musiała się zadowolić wynikiem 1-1. Iga Świątek w wielkich tarapatach, ale jest awans! Krzyki i przekleństwo Igi Świątek Sytuacja z zepsutym smeczem zdenerwowała Igę tak bardzo, że aż ze złością rzuciłem ręcznikiem i krzyknęła na siebie pobudzająco, z siarczystym przekleństwem. Innym razem, gdy po podwójnym błędzie serwisowym pozwoliła rywalce dojść w drugim secie na 5-4, Świątek sarkastycznie pokazała kciuk w górę w kierunku swojego obozu, gdzie siedzieli: trener Tomasz Wiktorowski, psycholog Daria Abramowicz i trener przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuk. Tomasz Wiktorowski nie wytrzymał. Głośny komentarz uchwyciły kamery W pewnym momencie, gdy Iga przegrała bekhendową wymianę z Niemeier, Tomasz Wiktorowski nie wytrzymał i na głos skomentował przyczyny niepowodzenia. Kamery to wychwyciły: Trudno nie było przyznać mu racji. Najważniejsze, że Iga potrafiła opanować nerwy i w kluczowym momencie drugiego seta postawiła na swoim. W trzeciej partii panowała niepodzielnie, wobec faktu, że ociężała rywalka miała olbrzymie problemy fizyczne, przestała dochodzić do prostych piłek. Niemeier straciła też serwis - seriami popełniała podwójne błędy serwisowe, w całym meczu zanotowała aż 13 takich pomyłek. Pewne jest jedno: jeśli Iga chce awansować dalej niż do ćwierćfinału, w pojedynku z Jessicą Pegulą musi zagrać nie o klasę, ale o dwie klasy lepiej.