Już tylko godziny dzielą nas od pierwszego meczu Igi Świątek podczas pierwszego tegorocznego turnieju zaliczanego do Wielkiego Szlema, właśnie Australian Open. Dokładnej rozpiski dotyczącej najlepszej rakiety świata nie znamy, ale nie ma żadnych wątpliwości, że podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego swoje zmagania zainauguruje na korcie w poniedziałek lub wtorek. Niestety tym razem do naszej gwiazdy nie uśmiechnęło się wielkie szczęście, patrząc na wyniki losowania. Wprawdzie wszystko pozostaje w rękach liderki ranking WTA, ale bezsporny fakt jest taki, że będzie miała bardzo trudne zadanie, aby dojść aż do finału. Iga Świątek sama dała się przyłapać. "Nie widziałeś tego..." Koszmar Igi Świątek. Niestety, stało się to, czego tak obawiali się kibice. "Plagi egipskie" Australian Open pozostaje jednym z dwóch wielkoszlemowych turniejów, poza Wimbledonem, gdzie 23-latka jeszcze nie zdołała odnieść końcowego zwycięstwa i wznieść pucharu. Dotąd najlepiej na dalekim kontynencie spisała się w 2022 roku, gdy dotarła do półfinału. Przy okazji pobytu na Antypodach oficjalny profil turnieju wyemitował niedługi, bo niespełna minutowy filmik, ale całkiem wiele można z niego wyczytać. Główną bohaterką i narratorką jest Iga, za którą zmierza kamera. - Nawet nie zauważyłeś, że nadjeżdża samochód. Uważaj! - zwróciła się do operatora Polka, przechodząc razem z nim przez przejście dla pieszych. - Pomiędzy turniejami uwielbiam jeździć do miasta i zwiedzać wszystko. W Melbourne na pewno będzie dobra kawa - zawyrokowała Świątek i w tym samym momencie była już w środku jednej z kawiarni. - Cześć chłopaki, czy mogłabym dostać flat white? Na wynos? A może tostowy chlebek bananowy? - poprosiła obsługę tenisistka, kontynuując swoją opowieść. - Kiedy gram mecze, piję kawę tuż przed nimi, więc zazwyczaj pomijam poranną kawę. "Wczoraj ktoś mi powiedział, że codziennie będzie przybywać światowy numer jeden" - zwrócił się z uśmiechem barman. "Traktujemy kawę w Melbourne bardzo poważnie. Każdy kocha kawę. Dziennie produkujemy około 200 filiżanek" - dodał mężczyzna z obsługi. - Och, dziękuje. Nie widziałeś tego... Jestem na diecie - zaczęła puszczać oko Świątek, nie wiedząc jeszcze, że ciąg dalszy dopiero nastąpi... Dlatego po chwilowym zakłopotaniu, kontynuowała w najlepsze: - Więc zaczęłam pić mleko owsiane i mi posmakowało. Czuję, że kiedy je piję, to przenoszę się do wakacji, co jest fajne - dodała, a po łyku kawy odparła: "Bardzo dobra", na co pracownicy zrewanżowali się uniesionymi kciukami. Ciąg dalszy historii nastąpił na Instagramie, gdzie także znalazło się rzeczone nagranie. W pewnej chwili "do akcji" wkroczył Maciej Ryszczuk, trener od przygotowania fizycznego, publicznie "karcąc" naszą gwiazdę. - Przestań jeść chleb bananowy - napisał. Reakcja zawodniczki była ujmująca. - Udawajmy, że to było tylko na potrzeby show - zasłoniła jedno oko sportsmenka.