Ostatnie miesiące bez wątpienia należą do 21-letniej Polki. Dwa wielkoszlemowe tytuły (Roland Garros i US Open), awans na pozycję liderki rankingu WTA i aż 63 wygrane spotkania w sezonie jasno pokazują, że Iga Świątek nie ma w tym momencie żadnej, realnej konkurencji. Młoda zawodniczka nocą z soboty na niedzielę raz jeszcze potwierdziła swą wielką klasę: w spotkaniu z Jessicą Pegulą zdołała odwrócić losy starcia i zameldować się w finale w San Diego. Świątek przekroczyła magiczną granicę! Co ciekawe, nasza rodaczka wciąż nie wie... z kim zagra o tytuł. Jej potencjalne rywalki: Donna Vekić i Danielle Collins nie były w stanie dokończyć w sobotę swojego starcia. Zostanie ono wznowione ledwie kilka godzin przed finałem. Już teraz Świątek cieszyć może się jednak z niezwykle efektownego wyczynu. Polka, meldując się w finale w San Diego "złamie" granicę 10 tysięcy zdobytych punktów rankingowych w pojedynczym sezonie. W poniedziałkowym notowaniu będzie mieć ich w dorobku co najmniej 10170. Co ciekawe, jest dopiero czwartą zawodniczką w historii, która zdołała dokonać takiej sztuki. W przeszłości zrobiły to Wiktoria Azarenka, Maria Szarapova i Serena Williams. Finał turnieju w San Diego rozegrany zostanie nocą z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu. Relacja "na żywo" w Interii.