Świątek przez ostatnie lata była okazem zdrowia. Poprzedni raz poddała pojedynek w sierpniu 2018 roku. Występowała wtedy w imprezie ITF w Warszawie, a jej przeciwniczką była Joanna Zawadzka. Kolejne większe problemy miała dopiero w tym roku. Po porażce w półfinale turnieju WTA w Indian Wells z Rybakiną, nasza tenisistka wycofała się z imprezy w Miami z powodu urazu żeber. Przez to nie zagrała też w Astanie z Kazachstanem w barażu o awans do finałów Pucharu Billie Jean King, który przegraliśmy, ale reprezentacja Polski i tak wystąpi w pod koniec roku w Sewilli, ponieważ dostała "dziką kartę". 21-letnia raszynianka wróciła do gry w Stuttgarcie i od razu z wielkim sukcesem, gdyż obroniła tam tytuł. W finale drugi raz z rzędu pokonała Arynę Sabalenkę (w sumie Białorusinka przegrała tam trzy kolejne decydujące mecze). Tenis. Iga Świątek znowu ma kłopoty zdrowotne po meczu z Jeleną Rybakiną Następnie Świątek doszła do finału imprezy w Madrycie, gdzie pokonała ją wspomniana Sabalenka. Teraz występowała w Rzymie, gdzie wygrała dwie poprzednie edycje. I szło jej wyśmienicie. W drugiej rundzie pokonała przecież Rosjankę Anastazję Pawluczenkową bez straty gema, a następnie wygrała z Ukrainką Łesią Curenką 6:2, 6:0, od stanu 0:2, zwyciężając w 12 gemach z rzędu. Potem Świątek musiała włożyć trochę więcej wysiłku, by pokonać w czwartej rundzie Chorwatkę Donnę Vekić 6:3, 6:4. Spotkanie pierwotnie było zaplanowane na poniedziałek, ale przez opady deszczu zostało przeniesione na wtorek. W środę zmierzyła się Rybakiną i nie dokończyła meczu. Przy stanie 6:2, 6:7 (3-7), 2:2 skreczowała. Stało się to z powodu urazu uda prawej nogi, którego doznała pod koniec tie-breaku. Następnego dnia Polka zabrała głos w tej sprawie. Teraz już mamy oficjalne stanowisko odnośnie dalszych losów naszej tenisistki. "Potrzebuję na pewno kilku dni odpoczynku. Bilety do Paryża rezerwujemy, więc... trzymajcie kciuki. Mam nadzieję - do zobaczenia niedługo" - napisała na Twitterze. Zobacz także: Długa lista zarzutów wobec turnieju w Rzymie