Szalony mecz, który z każdą minutą nabierał tempa. To był pokaz świetnego tenisa, choć znów nie przy pełnych trybunach w "Caja Magica". Do tego nie brakowało emocji, zwrotów akcji, szczególnie w drugim i trzecim secie. Polka przegrała drugi finał w tym roku - po Dubaju i trzeci w karierze - po Lugano (2019), Ostrawie (2022) i Dubaju. Dla Sabalenki to był 13. wygrany turniej w karierze i trzeci w tym roku po Adelajdzie i Australian Open. Białorusinka powoli zbliża się do Polki w rankingu WTA. Świątek w pierwszym secie bez szans na przełamanie serwisu rywalki Siedem minut trwał pierwszy gem. Sabalenka serwowała. Miała spore trudności, aby wyjść na prowadzenie. Znała jednak wagę tego momentu meczu. Nie dała Polce zdobyć tych najważniejszych punktów, nawet szansy na przełamanie. Na pierwszą przerwę zeszła przy korzystnym wyniku 1:0. To był jedna z tych chwil w tym secie, w którym Polka mogła coś zdziałać przy podaniu wiceliderki rankingu. Później nie miała żadnego break pointa, nawet nie doprowadziła do stanu równowagi, raz przegrała do 0. Natomiast sama serwując, wpadła w kłopoty. W szóstym gemie jeszcze uciekła przed najgorszym, dwukrotnie sprytnie broniąc się break pointów, ale po ósmym przegrywała 3:5. Sabalenka grała w tym momencie niczym Świątek, przynajmniej tak jak w niedawnym finale w Stuttgarcie. Jedno przełamanie wystarczyło jej do wygrania seta. Ale była też jak na siebie zaskakująco dojrzała i spokojna i grała bardzo mocno. Pierwszego seta wygrała przy bardzo wysokim procencie trafności pierwszego serwisu (62 procent) i ze zdecydowaną przewagą nad liderką rankingu w uderzeniach kończących (12 do 5). Od 3:0 do 3:3, ale potem Świątek odwraca losy drugiego seta 3:0 - z jednym przełamaniem - prowadziła w drugim secie Świątek. W "swoich" gemach straciła tylko punkt, przy serwisie Sabalenki wykorzystała pierwszą okazję. Grała dobrze, wykorzystywała swoje najważniejsze atuty, ale pomagała jej też trochę rywalka - zdekoncentrowała się, popełniła przy tym jeden, ale dopiero pierwszy w spotkaniu, podwójny błąd serwisowy. Białorusinka szybko nawiązała kontakt z Polką. W piątym, najlepszym w secie gemie, odrobiła stratę przełamania. Większość punktów wygrywała po ofensywnych akcjach, ostatni po przepięknym backhandzie pod końcową linię. Z 3:0 dla Świątek zrobiło się więc tylko 3:2, a po chwili - po dobrym gemie Sabalenki - 3:3. Zaraz potem Białorusinka była blisko swojego czwartego gema. Znów swoją agresywną grą zepchnęła Świątek do defensywy. Polka obroniła swój serwis i odwróciła losy spotkania. Wygrywała już wszystko, co była do wygrania. Set zakończył się wynikiem 6:3. Wielka gra w trzecim secie Początek trzeciego seta stał na znakomitym poziomie tak jakby zawodniczki dopiero się rozgrzały, a może po prostu wiedziały, że następuje rozstrzygnięcie i każdy punkt jest na wagę złota. W trzecim gemie po wspaniałej wymianie, którą po zagraniu wolejowym po krosie, wygrała Sabalenka, publiczność wstała z miejsc, by wynagrodzić najlepsze obecnie tenisistki na świecie za najlepsze zagranie finału. Niestety, następny punkt również zdobyła Białorusinka i prowadziła 3:0. Schodząc na przerwę wzrok Świątek był skierowany w stronę loży, gdzie zasiadał sztab polskiej zawodniczki. Widać było wielką złość. Ale jak się okazało to rozczarowanie było motywujące. Dwa kolejne gemy zagrała na własnych warunkach. Szczególnie ten przy podaniu Sabalenki. Białorusinka nie zdobyła punktu, a ostatni straciła po podwójnym błędzie serwisowym. Raszynianka zbliżyła się do rywalki. Wynik na tablicy - 2:3, a po własnym serwisie - jak w drugim secie - 3:3. Sabalenka odrodziła się. Grała va banque. Skutecznie. Była lepsza w dwóch kolejnych gemach. Miała 5:3 i podanie. Świątek robiła co mogła. Dużo ryzykowała. Raz stanęła przed szansą odebrania dwugemowego prowadzenia przeciwniczce. Były wielkie emocje i nerwy. Polka obroniła trzy meczbole. Ostatecznie to Białorusinka okazała się lepsza. Ale obie zawodniczki zagrały świetny mecz. Jak na dwie najlepsze tenisistki na świecie przystało. Olgierd Kwiatkowski Finał turnieju WTA 1000 Mutua Madrid Open (pula nagród 7 652 174 dol.) Iga Świątek (Polska, 1) - Aryna Sabalenka (2) 3:6, 6:3, 3:6.