To było drugie tak trudne i wymagające spotkanie Igi Świątek na kortach w Montrealu. Wcześniej grała trudny i przerywany deszczem mecz z Czeszką Karoliną Muchovą. Tam również musiała rozegrać trzy sety i to rozciągnięte w czasie. Dość powiedzieć, że pierwsze zagranie tego meczu od ostatniego dzieliło dziewięć godzin. Teraz z kolei Iga Świątek długo czekała na mecz z Danielle Collins. Doczekała się jednak i wygrała z Amerykanką po trudnym boju 6:3, 4:6, 6:2 i awansowała do półfinału turnieju w Montrealu. Iga Świątek w tarapatach. Co się stało w drugim secie? Iga Świątek dumna z siebie - Jestem z siebie taka dumna - mówiła Iga Świątek po meczu. - Chciałam bardzo uderzać bardzo mocno i tak robiłam, a w trzecim secie udało mi się jeszcze zwiększyć siłę zagrań - wskazywała kluczowe w tym starciu z Danielle Collins chwile. I dodała: - Tego właśnie poszukiwałam, o to mi chodziło. Co więcej, poczułam że pod względem intensywności gry jestem w stanie pójść nawet dalej. Sensacja w meczu Aryny Sabalenki. Iga Światek już bezpieczna Polka mierzyła się z Danielle Collins po raz czwarty. Poprzednie mecze z Amerykanką bywały znacznie łatwiejsze. W 2021 w Adelajdzie polska tenisistka wygrała po tym, jak Danielle Collins skreczowała w drugim secie. W kolei w tym roku w Katarze polska liderka zmiotła rywalkę 6:0, 6:1. Pamiętna jest jednak porażka Iga Świątek z Danielle Collins 4:6, 1:6 w półfinale wielkoszlemowego Australian Open 2022.