Bencic w Katarze jest rozstawiona z numerem siódmym. Przystępowała do imprezy w dobrym nastroju. Z trzech turniejów, w których wystąpiła w tym roku, triumfowała bowiem w aż dwóch - Adelajda i Abu Zabi. W środę wydawało się jednak, że nie będzie miała szans z Azarenką. W pierwszym secie Białorusinka dwa razy przełamała podanie rywalki (w drugim i czwartym gemie), wygrywając go 6:1. Druga partia zaczęła się również po myśli tenisistki z Mińska. Już w pierwszym gemie odebrała serwis Bencic i pewnie utrzymywała przewagę, a nawet ją powiększyła, jak po przełamaniu w piątym gemie. Bencic nie złożyła broni i zwyciężyła Szwajcarka poderwała się do walki. W szóstym gemie odrobiła stratę jednego przełamanie i przegrywała 2:4. Natomiast w ósmym doprowadziła do remisu 4:4. Bencic w dziewiątym gemie obroniła trzy break pointy, po raz pierwszy wychodząc w meczu na prowadzenie. O rozstrzygnięciu w secie zadecydował tie-break, w którym lepsza była 25-latka z Flawil (7-4). O zwycięstwie w tym spotkaniu zadecydował więc trzeci set, który był zacięty, ale ostatecznie lepiej ułożył się dla Szwajcarki. Psychologicznie bardzo ważny okazał się wygramy gem na 5:3, po którym Bencic zyskała duży komfort psychiczny i ostatecznie to właśnie ona zwyciężyła 6:4. Bencic awansowała tym samym do ćwierćfinału, gdzie jej rywalką może być Świątek. Polka broni tytułu w Dausze, gdzie przed rokiem rozpoczęła się jej wspaniała seria 37 wygranych meczów z rzędu. Najpierw zawodniczka z Raszyna musi jednak wyeliminować Collins.