Iga Świątek sezon 2023 rozpoczęła od spotkań United Cup, w trakcie którego wraz z reprezentacją Polski dotarła do półfinału. Na tym etapie rywalizacji przegrała mecz z Jessicą Pegulą, ulegając Amerykance 2:6, 2:6. Niedługo później przystąpiła do walki w Australian Open. Grała tam jako główna faworytka, lecz zmagania zakończyła na czwartej rundzie. Pokonała ją późniejsza finalistka, Jelena Rybakina (4:6, 4:6). Po tej porażce Polka zdecydowała się na kilkutygodniową przerwę od startów. Do akcji powróciła podczas turnieju WTA w Dosze, który okazał się jej wielkim popisem. Bardzo pewnie sięgnęła po tytuł (12. w zawodowej karierze), a w drodze po niego oddała łącznie rywalkom tylko pięć gemów, co jest rekordem ery Open. Jakby tego było mało, w wielkim finale zrewanżowała się Peguli za porażkę w trakcie United Cup i w dniu urodzin Amerykanki ograła ją 6:3, 6:0. Iga Świątek powróciła w kapitalnej formie Tuż po zakończeniu zmagań w Katarze Świątek przystąpiła do walki w turnieju WTA w Dubaju. Pokazała, że nie zamierza zwalniać tempa. Rozbiła w pył Leylah Fernandez i Ludmiłę Samsonową, a jej rywalką w ćwierćfinale miała być Karolina Pliskova. Do meczu jednak nie doszło, gdyż Czeszka z powodu infekcji się wycofała. 21-latka automatycznie awansowała do półfinału, gdzie jej przeciwniczką była Cori Gauff. Amerykanka wcześniej grała z Igą pięć razy i nigdy nie wygrała nawet jednego seta. Nie udało się jej przełamać fatalnej passy w meczach z Polką. Uległa 4:6, 2:6. Przeciwniczką Świątek w finale okazała się Barbora Krejcikova. 27-latka w półfinale wyeliminowała Jessicę Pegulę, a Polka... zyskała dzięki temu szansę na rewanż za porażkę w finale turnieju w Ostrawie w październiku ubiegłego roku. Po kapitalnym do oglądania meczu Świątek przegała wtedy 7:5, 6:7 (4-7), 3:6. Świątek zaczęła od falstartu Spotkanie rozpoczęło się od serwisu Świątek. Niestety, nasza reprezentantka nie była w stanie go obronić. Choć prowadziła 40:15, przegrała pierwszego gema. Chwilę potem Krejcikova objęła prowadzenie 2:0, wygrywając swoje podanie "na sucho". Łącznie zdobyła aż osiem punktów z rzędu. Na szczęście Polka, którą z trybun wspierał między innymi ojciec w porę odzyskała rezon. Nie pozwoliła Czeszce na wypracowanie przewagi podwójnego przełamania, a na tablicy wyników pojawił się rezultat 2:1. Przy własnym serwisie w pierwszych minutach meczu rywalka była jednak bezbłędna. Kolejny raz wygrała bez straty punktu i utrzymała zapas. Świątek jednak się rozpędzała i w końcu, przy stanie 2:3 przełamała przeciwniczkę, doprowadzając do remisu. Wszystko zaczęło się od początku. Przełamaniami zakończyły się też dwa kolejne gemy, więc na korcie mieliśmy "status quo". Po 35 minutach gry zapowiadało się na powtórkę z Ostrawy, zwłaszcza pod kątem dramaturgii na korcie. Podczas, gdy wtedy Polka wygrała jednak pierwszego seta, tym razem musiała uznać wyższość tenisistki z Brna. Zwyciężyła ona 6:4, stawiając tym samym 21-latkę pod ścianą. "Za dużo niepokoju, za dużo rwanej gry" - oceniał ekspert tenisowy, Adam Romer. Ostrzeżenie po pierwszym secie. Sędzia litości nie miał Po pierwszej odsłonie Świątek udała się na przerwę, po której... otrzymała ostrzeżenie za przekroczenie dostępnego czasu. Starała się wyjaśnić sędziemu, że to nieporozumienie, lecz ten pozostawał nieugięty, a nasza reprezentantka mocno się poirytowała. Na szczęście, nie wybiło jej to z koncentracji na tyle, by skomplikować otwarcie partii. Pierwszego gema wygrała, oddając Krejcikovej dwa punkty. W kolejnym miała dwa break pointy, ale Czeszka oba obroniła, doprowadzając do remisu 1:1. Sytuacja powtórzyła się chwilę później: znów to Iga dwukrotnie mogła przełamać, lecz kolejny raz Krejcikova się wybroniła. Niestety, później wygrała podanie Świątek i znów zyskała przewagę, będąc na prostej do wygranej w całym meczu. Potwierdziła ją, triumfując przy własnym serwisie i doprowadzając do stanu 4:2 na swoją korzyść. Kiedy Polka kolejny raz przegrała swój serwis jasnym stało się, że o odwrócenie losów pojedynku będzie już niezwykle trudno. Niestety, to się nie udało - Barbora Krejcikova chwilę później "zamknęła" pojedynek i kolejny raz pokonała naszą reprezentantkę w finale imprezy WTA. Iga Świątek (1. WTA) - Barbora Krejcikova (30. WTA) 4:6, 2:6