Iga Świątek zakończyła już swoją ulubioną część sezonu, a więc okres, gdy tenisistki i tenisiści mierzyli się ze sobą na nawierzchni ziemnej. Tam Polka od wielu sezonów nie ma sobie równych i nie inaczej było także w tym roku, nawet jeśli spojrzymy na to, że porażki się przytrafiły. Tych było jednak bardzo mało, bo jedynie dwie. Pierwsza przytrafiła się tak naprawdę prawie na samym początku rywalizacji na ukochanej przez liderkę rankingu WTA "mączce". Iga Świątek czeka na swój mecz, a tu taki komunikat. Fatalnie to wygląda Świątek musiała uznać wyższość Jeleny Rybakiny w Stuttgarcie, gdzie poległa pierwszy raz od bardzo dawna. Od tego momentu rozpoczęła się jednak imponująca seria zwycięstw, która doprowadziła do zdobycia aż trzech kolejnych tytułów. Najpierw Polka wygrała w Madrycie, gdzie dotychczas jej się ta sztuka nie udawała. Później wróciła z trofeum także z Rzymu, a wszystko przypieczętowała zwycięstwem w turnieju rangi Wielkiego Szlema, a więc francuskim Roland Garros. Iga Świątek w kolejnej rundzie. Kostiuk nie miała szans Po wizycie w Paryżu przyszła krótka chwila na rywalizację na trawie, a później powrót na paryską "mączkę" na igrzyskach olimpijskich. W tym turnieju Polka przegrała tylko półfinał z Qinwen Zheng, ale i tak wróciła z Francji z brązowym medalem. Po Paryżu przyszedł czas na krótki odpoczynek, a później walkę na twardych amerykańskich kortach. Najpierw w Cincinati, a później US Open. Pierwszy mecz w USA był dla Polki trudny, ale najważniejszy był awans do trzeciej rundy. Hubert Hurkacz - Flavio Cobolli w ATP w Cincinnati. Wynik na żywo, relacja live Tam czekała już Marta Kostiuk, a więc zawodniczka z szeroko rozumianej czołówki. Rywalizacja rozpoczęła się z opóźnieniem rzędu 90 minut, a obie panie na korcie wyglądały bardzo nerwowo. Najpierw Polkę przełamała Kostiuk, a potem nasza gwiazda odwdzięczyła się tym samym. Jako pierwsza serwisową niemoc przełamała Świątek. Liderka rankingu WTA najpierw obroniła swoje podanie, a później przełamała rywalkę i wyszła na prowadzenie 3:1. Od tego momentu Polka absolutnie przejęła kontrolę nad tym spotkaniem i wygrała 6:2, wychodząc na prowadzenie 1:0. Druga partia rozpoczęła się tak, jak zakończyła poprzednia, a więc od znakomitej dyspozycji Świątek. Najpierw Polka obroniła swoje podanie, a później odebrała serwis Ukraince, wychodząc na prowadzenie 2:0 w tym secie. Przewagę utrzymała, a nawet powiększyła, co przełożyło się na bardzo pewne zwycięstwo. Nasza gwiazda wygrała 6:2, 6:2 i zmierzy się w kolejnej rundzie z lepszą z pary Jasmine Paolini - Mirra Andrejewa. Możliwy jest więc "polski" mecz.