Rzeczone problemy miały miejsce w końcówce drugiego seta. Świątek prowadziła 4-1 i wydawało się, że zaraz zakończy mecz, ale wtedy świetny fragment zanotowała Kovinić. Czarnogórka wygrała cztery kolejne gemy i delikatnie postraszyła światową jedynkę. - Wykorzystywała moją siłę, nie opłacało mi się grać pełną prędkością. Dlatego na początku drugiego seta zmieniłam taktykę. Później przyszło trochę błędów i zawahania, co kosztowało mnie moje serwisy. Na szczęście na koniec odpowiednio się skoncentrowałam i przeciągnęłam seta na swoją stronę - tłumaczyła to w rozmowie z "Eurosportem" ze swojej perspektywy Polka. Świątek zauważyła także, jak dobrze taktycznie do tego meczu podeszła rywalka. - Czasami czułam się jakbym zbyt dużo siły w swoje uderzenia, brakowało nad nimi kontroli. Musiałam zacząć grać na mniejszym ryzyku, odzyskać powtarzalność. Danka wykonała dzisiaj kawał dobrej roboty, to był ciężki mecz. Wywierała na mnie presję, serwowała bardzo precyzyjnie, ciężko było odgadnąć kierunek jej serwisów. Wcześniejsze moje rywalki nie serwowały na takim poziomie, więc musiałam się przyzwyczaić do tak dobrego podania - dodała. Na koniec Polka podzieliła się planami na sobotni wieczór. - Nie zdradzę jakie atrakcje turystyczne mam w planie zwiedzić, ale dzisiaj będę oglądać finał Ligi Mistrzów, więc na pewno szykuje się ekscytujący wieczór - skwitowała.