Iga Świątek po wygranej z Curenko: Kocham grać w Paryżu!
Iga Świątek kontynuuje fantastyczną serię kolejnych zwycięstw - w poniedziałkowe popołudnie pokonała ona Łesię Curenko w pierwszej rundzie Rolanda Garrosa. Po zakończonym spotkaniu nasza wyśmienita zawodniczka udzieliła tradycyjnych wywiadów, w których skomentowała m.in. swój powrót na korty w stolicy Francji oraz kwestię presji, jaka ciąży na tak często wygrywającej tenisistce.
Iga Świątek jest nie do zatrzymania - kolejny raz nie dała szans swojej rywalce na korcie i bez problemu awansowała do kolejnej rundy turnieju Rolanda Garrosa, ogrywając Łesię Curenko 6:2, 6:0. Można więc bez wątpienia powiedzieć, że zaczęła całą rywalizację od naprawdę mocnego akcentu.
Gdy ostatnią zwycięską piłkę Polka miała już za sobą, udzieliła ona dwóch krótkich wywiadów, w których skomentowała m.in. warunki w Paryżu oraz... plany zwiedzania miasta.
"Kocham grać w tym miejscu, nawet, jeśli pada i bywa ciemno" - stwierdziła Polka, odnosząc się do panujących dziś w Paryżu warunków atmosferycznych. "Przede wszystkim cieszę się jednak, że udało mi się złapać dobry rytm" - dodała.
"Gdy rywalizowałam tu dwa lata temu, to również gra odbywała się pod dachem, co bywa czasem zdradliwe" - zauważyła warszawianka.
Na pytanie o to, czy w ogóle pamięta jeszcze, jak to jest odnosić porażkę, Światek odpowiedziała skromnie: "Zawsze mogę przegrać, ale chcę po prostu podążać dalej. Pracuję przede wszystkim każdego dnia, by być w stu procentach skoncentrowana na moim stylu tenisa, na mojej grze".
Zapytana o swoje plany Iga zażartowała, że będzie można się o nich dowiedzieć więcej w... internecie.
"Cieszę się, że skończyłam grę tak wcześnie. Co mam w planach? Porozmawiam z mediami - wiem, fascynujące - a potem trochę pozwiedzam. Więcej dowiecie się na pewno w moim insta stories" - stwierdziła.
Po chwili Świątek udzieliła też drugiego, krótkiego wywiadu dla Eurosportu.
"Wielki Szlem często rządzi się innymi prawami. Zdarzają się niespodzianki, ale dziś cieszę się, że dobrze weszłam w mecz, że naciskałam na rywalkę" - mówiła tenisistka.
Wówczas padło też kolejne pytanie o jej wyśmienitą serię wygranych. Jak przyznała 20-latka, nie czuje się przytłoczona swoim sukcesem.
"Jest to dla mnie obojętne, albo inaczej - ma to swoje plusy i minusy. To oczywiście więcej presji wobec mnie, ale z pozytywów - ja również mogę wywierać dzięki temu presję To ma przełożenie na to, co dzieje się na korcie.
Na koniec Polka zdradziła jednak, gdzie wybierze się tego popołudnia - do Wersalu. "Nie znam tak dobrze miasta. W zasadzie byłam tylko w Luwrze i w okolicach wieży Eiffela" - przyznała i... udała się na zasłużony odpoczynek.
Zobacz także: Iga Świątek miażdży na Rolandzie Garrosie. Pierwszy trener wbija szpilkę