35-latka z Krakowa była jedną z gwiazd poniedziałkowego wydarzenia, zorganizowanego w formie dnia medialnego ze wszystkimi uczestnikami. Niedawna gwiazda naszego tenisa weźmie udział w Legends Trophy 2024 by Emirates, czyli towarzyszącemu głównym zawodom turnieju mistrzów, który potrwa od wtorku do niedzieli. Radwańska podziwia Świątek. "Widząc, w jakiej formie jest Iga..." Kilkudziesięciominutowe wydarzenie odbyło się w pięknym pawilonie Tenniseum na terenie Stade Roland Garros, gdzie fani tenisa mogą poznać w efektownej odsłonie historię tenisa, a zwłaszcza paryskiego turnieju. Na jednej ze ścianek, obok twarzy największych postaci tego sportu, widnieje już także wizerunek Igi Świątek, która wyrasta na prawdziwą dominatorkę tego Wielkiego Szlema. Turniej legend obejmuje mecze pokazowe w trzech formatach: grze podwójnej mężczyzn, grze podwójnej kobiet i grze mieszanej. Dwudziestu dwóch mistrzów - 12 kobiet i 12 mężczyzn - ma za zadanie znów pokazać próbkę swoich (nie)dawnych możliwości, a przy okazji zaserwować publiczności dawkę show i dobrej zabawy. Nie mogło być żadnego zaskoczenia, że polscy dziennikarze w pierwszej kolejności postanowili "zapolować" na Radwańską, która znalazła się w tak doborowym gronie, jak m.in. Lindsay Davenport, Daniela Hantuchova, Francesca Schiavone, Michael Chang, Arnaud Clement, John McEnroe, Jo-Wilfried Tsonga, czy Mats Wilander. "Isia" w pierwszej kolejności była pytana o Igę Świątek i zaczęła od spostrzeżenia, że presja trochę z niej zeszła, co może napawać jeszcze większym optymizmem. A zaraz potem z uśmiechem opowiadała, jak to nie zdążyła na jej mecz z Anastazją Potapową. Zresztą pewnie znalazłoby się wielu takich kibiców, którzy albo przegapili ten 40 minutowy sprint, albo co najwyżej zdążyli na jego końcówkę. - Akurat tak wyszło, że nie zdążyłam na ten mecz, ponieważ akurat kilku Polaków miało swoje pierwsze pojedynki i chciałam wszystkich zobaczyć. Chyba nikt się tego nie spodziewał, żeby grać mecz krócej niż rozgrzewkę, ale tak czasami bywa. Brawo za to - nie kryła zaskoczenia Radwańska, by od razu dodać: - Wszystko zależy od przeciwniczki, w jakim stanie wychodzi przeciw Idze na kort. Bo jeśli wychodzi już przegrana w szatni, to tak też wygląda mecz. Radwańska o możliwym finale Świątek - Sabalenka. "Pod względem mentalnym to nie będzie proste dla Aryny" Teraz przed Igą Świątek starcie z Czeszką Marketą Vondrousovą, którego stawką będzie awans do półfinału. Nasza gwiazda dotąd ani razu nie dała się zaskoczyć tej przeciwniczce, ale trzeba zdać sobie sprawę, że przeciwko Polce na kort wyjdzie bardzo groźna zawodniczka. Na korcie Philippe'a Chatriera dojdzie do konfrontacji trzykrotnej mistrzyni French Open i obrończyni tytułu ze zwyciężczynią Wimbledonu z ubiegłego roku. Radwańska zdecydowanie stawia na Świątek, nawet gdy jeden z dziennikarzy przywołał nazwiska dwóch najgroźniejszych przeciwniczek z grupy pościgowej, czyli Arynę Sabalenkę i Jelenę Rybakinę. "Isia" od razu wytłumaczyła, na czym opiera swoją optykę, że jej zdaniem Polka ma wyraźną przewagę nad Białorusinką i Kazaszką. - Myślę, że przede wszystkim to nawierzchnia. Jednak to Iga na tej nawierzchni czuje się najlepiej, najlepiej się porusza. Wiadomo, dziewczyny źle nie grają, ale nie sądzę, by tutaj na ziemi Rybakina się postawiła. Z Sabalenką nie wiadomo, aczkolwiek wszystkie ostatnie mecze wygrała Iga, co świadczy o tym, że pod względem mentalnym to nie będzie proste dla Aryny - zawyrokowała była wiceliderka rankingu WTA. A jej optymizmu nie zmąciła nawet zdawałoby się "mocna" kontra kolegi po fachu, który przypomniał, że przecież to Jelena ma na tej nawierzchni bilans meczów z naszą najlepszą tenisistką świata wynoszący 2:0. - Ale w końcu się musi zmienić, prawda? Myślę, że jest najwyższy czas - nie straciła rezonu krakowianka. Artur Gac, Paryż