- Nigdy nie broniłam tytułu. To będzie dla mnie nowe wyzwanie - mówiła 19-letnia Polka. - Są gorsze problemy - zauważyła Daniela Hantuchova, była tenisistka, która przeprowadziła rozmowę. - Tak, to prawda. Muszę podejść do tego "problemu" na dwa sposoby. Po pierwsze, to może dać mi większą motywację, ale po drugie, może mnie bardziej zestresować. Mam psycholog w moim zespole. Będziemy nad tym pracować - odpowiedziała Świątek. "Bałam się meczu z Simoną Halep" Rozmowa ukazała się na oficjalnej stronie turnieju Roland Garrosa. Drugi z tegorocznych Wielkich Szlemów rozpoczyna się 30 maja. Finał pań jest zaplanowany na 12 czerwca. Świątek broni tytułu, który zdobyła jako pierwsza Polka w historii. - Po finale czułam tyle emocji. Nie za bardzo wiedziałam, co się wydarzyło. Ale największe uczucie, to po prostu duma - zwierzała się Świątek. - Najważniejszy był mecz z Simoną (Halep - przyp. ok). Miałam wiele wątpliwości przed tym spotkaniem, bo w 2019 roku przegrałam, a trwało to krócej niż 50 minut. Bałam się, że sytuacja się powtórzy, ale czułam, w czym zrobiłam postęp. Byłam lepsza szczególnie w sferze mentalnej, miałam niezbędne atuty, żeby grać z najlepszymi zawodniczkami. To dzięki temu meczowi zyskałam dużo wiary w siebie. Potem w ćwierćfinale i półfinale było dosyć dziwnie, bo byłam wyżej sklasyfikowana niż moje rywalki, a przecież nie jestem przyzwyczajona grać w tej roli na Wielkim Szlemie. Pokonałam jednak Simonę, która była dla mnie faworytką turnieju. Oczekiwania wzrosły. Najważniejsze wtedy było robić to, co dotychczas i nie zwracać uwagi na te oczekiwania. Być w tym samym miejscu co na początku turnieju - dodała. "Na turniejach żyję we własnej bańce" Hantuchova doceniała Polkę niemal w każdym aspekcie jej życia i gry. Słowaczka, półfinalistka Australian Open z 2008 roku, określiła jej styl gry jako mieszaninę tenisa Martiny Hingis, Agnieszki Radwańskiej i Jennifer Capriati. - Nie miałam idolki w dzieciństwie. Muszę jeszcze określić swój styl gry. Będę nad tym pracować - powiedział Świątek. Pytano o to, jak potrafi tak dobrze zorganizować swój czas i nie poświęcać go zbyt dużo na media społecznościowe, mówiła o własnej "bańce": - To zależy od ludzi. Mam cały czas tyle rzeczy do zrobienia. Przedtem miałam jeszcze naukę w liceum, maturę. Żyję, jestem w pewnej bańce, nie bańce covidovej, ale mojej bańce, w której mogę odpocząć i skoncentrować się, przygotować do meczów, do turnieju. Na turniejach odpoczywam więcej niż przed turniejami - opowiadała polska tenisistka. Prawo jazdy i wakacje po igrzyskach Tenisowe życie, treningi, turnieje sprawiają, że Iga Świątek nie ma zbyt wiele wolnego czasu i pewne rzeczy zaniedbała. Nie może sobie darować tego, że wciąż nie zrobiła prawa jazdy. - To dla mnie skomplikowane, bo chciałam to zrobić szybko w wieku 18 lat, ale miałam maturę, potem był Covid i nie miałam czasu. Mam 20 lat i nie mam prawa jazdy - żaliła się Świątek. - Nie mam za wiele czasu na odpoczynek. Muszę się przygotować do sezonu. Kiedy będę miała wolny czas, zrobię wreszcie prawo jazdy. Po tym sezonie, po igrzyskach olimpijskich odpocznę trochę dłużej i spędzę sympatyczne wakacje - zapowiedziała. "Sportowiec nie ma czasu na modę" - Paryż to stolica mody. Jak ty podchodzisz do kwestii mody? - pytała nastoletnią Polkę Słowaczka.- Moda nie jest dziedziną, w której jestem dobra. Kiedy widzę Naomi (Osakę - przyp. ok) i jej projekty mam dla niej szacunek co robi w tej dziedzinie. Ja nad tym nie bardzo panuję. Ale dokonałam kilku właściwych wyborów, jak na przykład sukienka, którą założyłam po Roland Garrosie w czasie sesji fotograficznej z trofeum. Myślę, że to był dobry wybór. Mam jeszcze coś do zrobienia w sprawach mody - mówiła Świątek. - Kiedy jest się sportowcem, to nie jest łatwe poświęcić się modzie. Zawsze musimy mieć na sobie ubranie sportowe. Nawet jak chcesz założyć coś wygodnego, to również wolisz założyć ubranie sportowe - tłumaczyła zwyciężczyni ubiegłorocznego Roland Garrosa. Olgierd Kwiatkowski