20-letnia Polka była zadowolona ze swojego występu w sobotę. Mecz trwał zaledwie godzinę i 18 minut. "Właściwie nie mam się do czegoś u siebie przyczepić, technicznie i tenisowo wszystko sprawiło, że w końcu grało mi się komfortowo. W drugim secie miałam chwilę zawahania i zdekoncentrowała mnie jej przerwa (Sabalneka przy stanie 1:4 wzięła przerwę medyczną - przyp. red.). Miałam jednak taką przewagę, że zdawałam sobie sprawę, iż nawet jeśli kilka punktów zajmie mi ponowna koncentracja, to i tak 'dopnę' ten mecz do końca" - stwierdziła Iga w rozmowie z Klaudią Jans-Ignacik na antenie Canal +. "Rozgrywam się z meczu na mecz. W zeszłym roku w Rzymie było tak samo. Musisz tutaj przyzwyczaić do warunków panujących na kortach i atmosfery, bo jest dużo szumu i hałasu. Gdy wychodzi się na pierwsza rundę i człowiek nie jest przyzwyczajony, to może być ciężko. Teraz czuję się już bardzo komfortowo" - dodała. Świątek grała z Sabelnką już po raz czwarty, a trzeci w tym roku i te trzy pojedynki właśnie wygrała. Iga Świątek w fianle zagra albo z Jabeur, albo z Kasatkiną "Patrząc na nasze poprzednie wyniki, to ten jest podobny do spotkań w Dausze i Stuttgarcie. Zastanawiałam się, czy Aryna zrobi coś innego, wymyśli inną taktykę, trudno było mi to przewidzieć. Gdy ja grałam z Marią Sakkari, to inaczej podchodziłam do meczów i wyciągałam wnioski. Cieszę się, że od początku sprawiłam, iż Sabalenka była pod presją, bo to jest klucz. Ona w każdym meczu lubi dominować, a ja sprawiłam, że nie mogła" - powiedziała Polka. W finale Świątek zagra albo z Tunezyjką Ons Jabeuer, albo z Rosjanką Darią Kastkiną. Jabuer, pod nieobecność Polki, triumfowała w turnieju w Madrycie. Igi zabrakło w stolicy Hiszpanii, gdyż była przemęczona, ponieważ wcześniej wygrała cztery turnieje WTA z rzędu, a w niedzielę ma szansę na piąte zwycięstwo. "Jak ja skupię na sobie, to nie ma znaczenia z kim zagram" - przyznała Świątek, która notuje serię 27 kolejnych wygranych meczów. Finał turnieju w Rzymie w niedzielę o 13.00. Transmisja na Canal +.