Dwa miesiące czekaliśmy na powrót do gry Świątek. Poprzednio widzieliśmy ją na korcie w ćwierćfinale wielkoszlemowego US Open w Nowym Jorku, kiedy przegrała z Amerykanką Jessicą Pegulą. Potem Polka, zmęczona sezonem, bardziej wymagającym niż zwykle z powodu igrzysk olimpijskich, nie tylko zrobiła sobie przerwę, ale również zakończyła współpracę z Tomaszem Wiktorowskim, który był jej trenerem od 2022 roku. Nowym został Wim Fissette, który w niedzielę oficjalnie w tej roli zadebiutował. I od razu zwycięsko, chociaż przez część pojedynku można się było obawiać o wynik tej rywalizacji. 23-letnia raszynianka nie tylko bowiem oddała pierwszego seta, ale w i drugim przegrywała już 0:3 na dodatek z dwoma straconymi podaniami. Tenis. Iga Świątek wygrała na inaugurację WTA Finals i od razu taki sukces Następnie do głosu doszła jednak Świątek, która ostatecznie pokonała Czeszkę po dwóch godzinach i 32 minutach walki, odnosząc trzecią wygraną z Krejcikovą w ich piątym meczu. "Na pewno tych obaw było trochę więcej niż zazwyczaj. Nawet po okresie przygotowawczym pierwsze rundy gram z zawodniczkami dużo niżej notowanymi i mam czas, aby się wgrać. Wiedziałam, że tutaj tego nie będzie i faktycznie było przez to trochę stresu. Z drugiej strony nawet w trakcie meczu udowodniłam sobie, że kiedy jestem w tarapatach, to potrafię się pozbierać i odwrócić wynik" - mówiła Polka na konferencji prasowej po spotkaniu. Na pewno pomógł jej w tym także dobry serwis, ponieważ zanotowała aż 10 asów, co daje jej niespodziewane prowadzenie w tej klasyfikacji w turnieju, a w karierze tylko raz miała więcej. Było to 12 w pojedynku z Rumunką Aną Bogdan w 2019 roku. Zresztą już przed turniejem Świątek mówiła, że podanie to jeden z elementów, nad którym będą pracować w Fissette'em. "Potem skupimy się na serwisie, a także żebym ze strony forhendowej mogła więcej otwierać kort i zobaczymy, jak to wyjdzie" - stwierdziła w rozmowie z Canal+ Sport. Tenis. Iga Świątek o debiucie pod wodzą Wima Fissette'a Tak Polka natomiast podsumowała pierwszy występ pod wodzą Belga. "Jego debiut oceniam pozytywnie. Wiadomo, że ten mecz nie był najłatwiejszy. Miałam przygotowaną taktykę, ale nie do końca byłam w stanie ją zrealizować, bo na początku grałam słabo. Jednak z mojego sztabu dostałam ogromne wsparcie - nie tylko od Wima, ale od wszystkich członków sztabu. To sprawiło, że się nie poddałam. Kiedy w drugim secie myślałam, że będzie ciężko, to dzięki nim dalej walczyłam i starałam się znaleźć jakieś rozwiązania" - zdradziła. Kolejną rywalką 23-letniej raszynianki grupie pomarańczowej będzie Cori Gauff. Amerykanka w pierwszym meczu pokonała rodaczkę Pegulę. W tym wypadku bilans jest bardzo korzystny dla Świątek, która z 12 meczów wygrała aż 11. "Za każdym razem, jak z nią gram, jest trudno. Ostatnio mierzyłyśmy się na 'mączce', więc oczywiście teraz będzie inaczej. Mam nadzieję, że wynik będzie inny niż dwa ostatnie" - przyznała Gauff, która przegrała z raszynianką tegoroczne półfinały w Rzymie i wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie. Pojedynek Świątek - Gauff we wtorek.