Michał Białoński, Interia: Macie państwo plan awaryjny, gdy okaże się, że Iga Świątek nie przyjedzie na turniej finałowy Billie Jean King Cup, bo dwa dni przed nim może zagrać finał WTA Masters na drugim końcu świata? Pewnie trudno wam wywierać jakąkolwiek presję na Idze, tym bardziej, że jet lag po powrocie z USA do Europy jest dużo bardziej odczuwalny. Maciej Domka, trener żeńskiej reprezentacji Polski i szef pionu szkolenia kobiet w Polskim Związku Tenisowym: To prawda, że kalendarz jest bardzo niekorzystny dla Billie Jean King Cup. My w zasadzie wszyscy zostaliśmy postawieni pod ścianą. Nie mamy prawa wymagać od zawodniczki, żeby nagle ze Stanów przyleciała do Europy i jeszcze grała o najwyższe stawki. Sytuacja jest trudna. ITF z WTA muszą się dogadać tak, by te dwie imprezy były na równi prestiżowe i nie kolidowały ze sobą. Iga obiecała interweniować w tych organizacjach, użyć swojej siły, pozycji i marki, by w przyszłości terminarze tych imprez nie były tak ścieśnione. Myśli pan, że ten lobbing odniesie skutek? - Myślę, że tak. Pozycja Igi jest coraz silniejsza. Z jej zdaniem wszyscy będą się liczyć, szczególnie te organizacje. Mam nadzieję, że wezmą to pod uwagę i w przyszłości po prostu lepiej to zorganizują kalendarzowo. Ojciec Igi Świątek nie kryje: Jest jakiś zgrzyt na linii W kwietniowym meczu, jaki rozegraliśmy w Radomiu przeciw Rumunii, na medal spisała się nie tylko Iga, ale też Magda Linette, Magdalena Fręch i Mają Chwalińską. Gdyby zrealizował się czarny scenariusz, w którym Igi zabraknie w Glasgow, jaki macie plan awaryjny? - To pytanie bardziej do kapitana Dawida Celta niż do mnie. Nie powie pan, że nie konsultujecie wspólnie takich decyzji? - Oczywiście, że konsultujemy, ale to do niego należy ostatnie zdanie. Ostatecznych decyzji jeszcze nie omawialiśmy, bo czekamy na decyzję Igi. Nawet spodziewając się pewnych rzeczy, jeszcze jest za wcześnie, aby cokolwiek ogłaszać. Finał Billie Jean King Cup odbędzie się w dniach 8-13 listopada w Glasgow. Do kiedy musicie podać skład reprezentacji Polski? - Czasu mamy sporo. Wiemy, jakie sytuacje się zdarzają: kontuzje, choroby, więc furtka musi być do końca otwarta, żeby można było grać w możliwie najsilniejszym składzie. Myślę, że Dawid Celt nasz skład ogłosi już w przyszłym tygodniu. Nastąpi to po decyzji Igi, po rozmowie z nią i wszystkimi zawodniczkami. Iga Świątek musi się bać Białorusinki? "To zdecyduje" W naszej grupie są też Czeski i Amerykanki. Na ile pocieszający jest fakt, że zawodniczki USA będą zapewne osłabione, bo najpewniej do WTA Masters zakwalifikują się Jessica Pegula i Coco Gauff? Czy to będzie w jakimś sensie wyrównanie szans? - Może troszkę. Kolizja terminów dotyczy wszystkich. Wszystkie mocne drużyny będą miały problem z niefortunnym kalendarzem. Można zatem powiedzieć, że to wyrównuje szanse, aczkolwiek wiemy, że mając w drużynie numer "jeden" w światowym rankingu, to my zawsze jesteśmy najbardziej osłabieni. Tym bardziej, że Iga Świątek w finale US Open pokazała wyśmienitą formę. Ons Jabeur była bezradna. - Iga przetrwała pierwszy tydzień US Open. Spodziewałem się, że ten okres może być dla niej trudny. Jej gra w pierwszym tygodniu nie wyglądała jeszcze bardzo dobrze. Natomiast to jest zawodniczka turniejowa i wchodząc do drugiego tygodnia była zupełnie gdzie indziej. Na wyższym poziomie. Kluczowy mecz był z Aryną Sabalenką, który Iga wygrała zdecydowanie, dzięki świetnemu przygotowaniu fizycznemu. To dało jej finał, a wiemy, że Iga w nich nie przegrywa. Fajnie, że wszyscy mogliśmy się cieszyć po tym turnieju z jej następnego sukcesu. W dobrym okresie jest też Magda Lintte. Jeśli się okaże, że zabraknie Igi, to ona będzie liderką reprezentacji. Poznanianka jest blisko pierwszej "50" rankingu WTA. Jej gra to dobry prognostyk przed turniejem w Glasgow? - Jak najbardziej. Ostatnio Magda zaliczyła dobry występ w Chennai, gdzie awansowała do finału. Zaraz po tych zawodach przeszła dwie rundy na Korea Open. W ćwierćfinale (porażka 2-6, 2-6 z Emmą Raducanu - przyp. red.) dało znać o sobie zmęczenie. Najważniejsze, że Magda jest zdrowa. Nic jej nie boli, gra do końca każdy mecz. To cieszy przed następnymi jej startami. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia Nowa broń Igi Świątek? To firmowa akcja!