100 tygodni na szczycie rankingu WTA w wieku niespełna 23 lat. Iga Świątek to wielki talent czy fenomen? - Zdecydowanie jest fenomenem, bo mentalnie bardzo wcześnie dojrzała i była gotowa do wielkich rzeczy. Wiele zawodniczek gra świetnie, ale nie są w stanie utrzymać formy i mądrze rozgrywać meczów, tymczasem Iga ma to od dziecka. Tę umiejętność nabyła czy się z nią urodziła? - Z tym człowiek się rodzi. Wiele zawodniczek szybko osiąga pewien poziom, ale nie w taki sposób jak Iga. Przecież Aryna Sabalenka również ma świetne okresy, ale brakuje jej właśnie tego, by długo utrzymać najwyższy poziom. A Iga to potrafi. Można tu mówić o wpływie treningów, teamu, trafianiu z formą, ale to sprowadza się do jednego - Iga jest królową tenisa. Królowa już w wieku niespełna 23 lat? - Tak, i to zdecydowanie. Wygrywa z każdym, triumfuje w wielkich turniejach, utrzymuje pozycję numer 1 w rankingu WTA. Tak, to jest królowa, która jeszcze cały czas się rozwija. Mogłoby się wydawać, że wystarczy podtrzymać to, w jaki sposób gra, ale ona cały czas chce coś poprawić. W jaki sposób da się utrzymać formę, by grać na poziomie 1. miejsca w rankingu WTA? - To jest bardzo trudne. Niektóre zawodniczki robią sobie przerwę, bo zawsze może przyjść regres czy zmęczenie psychiczne. Iga ma jednak psychologa, cały czas są w kontakcie. Ona czuje, w jakim znajduje się momencie. Jeśli jest zmęczona, podejmuje decyzje o wycofaniu się z turnieju. Trzeba umieć słuchać swojego organizmu, bo czasem nie da się grać wszystkich zaplanowanych turniejów. Ale nad tym czuwa cały team. Trudno podjąć decyzję o zrobieniu sobie przerwy? - Ja np. byłam zawodniczką, która uwielbiała trenować, nawet więcej niż powinnam Źle się czułam, gdy trening mi przepadał. Miałam obawy, że stracę formę. Czasem jednak brakowało mi wsparcia, by wiedzieć, że tak się nie da. Dziś jestem zwolenniczką robienia przerw, bo trzeba kłaść mocny nacisk na regenerację. Organizm musi odpocząć. A co z obawą, że forma ucieknie? - Może się tak zdarzyć, że po przerwie zawodniczka wróci i od razu przegra, a wtedy pojawiają się myśli, że forma wyparowała... Ale patrząc na wyniki Igi, to po tygodniu wakacji nic złego z nią się nie dzieje. Oczywiście, może się zdarzyć, że czasem nie trafi z formą na ważny turniej, ale później znów gra doskonale. Iga Świątek. 100 tygodni na czele rankingu WTA Co zdecydowało, że tak długo jest na szczycie listy WTA? Do której tenisistki by ją pani porównała? - Sporo było zawodniczek, które długo było na pierwszy miejscu. Teraz Iga przypomina mi Martinę Hingis, dopóki nie pojawiły się siostry Williams. Ona też zaczęła młodo grać i była fenomenem. Z kolei do porównania Igi ze Steffi Graf trochę jeszcze brakuje, bo Niemka w jednym roku wygrała cztery turnieje wielkoszlemowe i igrzyska olimpijskie, ale wszystko przed Igą. Pokusą są też pieniądze, bo zgarniając z kortów miliony dolarów, można mieć też chęć szybszego ich wydawania. W taki sposób zakończyły się kariery wielu sportowców. - Oczywiście, że jest taka pokusa, ale nie dla prawdziwych sportowców jak Iga, którzy zawsze walczą do końca. Przecież Rafael Nadal i Novak Djoković mają mnóstwo pieniędzy i już dawno mogliby się skupić tylko na ich wydawaniu, tymczasem jest zupełnie inaczej. Zresztą nieprzypadkowo wielu tenisistów po zakończeniu kariery szuka wyzwań w innym sporcie, np. w golfie. Charakter sportowca cały czas każe być najlepszym. Gdyby złowiła pani złotą rybkę i mogła poprosić ją o poprawienie jednej rzeczy w grze Igi Świątek, to co by to było? - Serwis może być jeszcze lepszy. Widać, że Iga pracuje nad tym elementem, ale zdarzają się mecze, gdy serwis odmawia jej posłuszeństwa. Wówczas traci pełną kontrolę nad meczem, zawodniczki wygrywają poszczególne gemy i to powoli zaczyna przytłaczać. A gdyby ta złota rybka mogła przenieść jedną cechę Igi na wybranego sportowca, to co by to było? - Profesjonalizm, który u Igi jest na bardzo wysokim poziomie. Zwraca uwagę, kiedy ma iść spać, nie imprezuje, cały czas jest gotowa do gry i treningu. Poświęca tenisowi całe życie, nic poza nim nie widzi. Rytm dnia ma podporządkowany karierze. To cechuje wielkich sportowców. Trenuje pani teraz młodych zawodników. Jest szansa wymóc na nich, by w taki sposób całkowicie skupili się na treningach? - W XXI w. jest z tym bardzo ciężko. Trenuję dzieci od 5. do 16. roku życia, więc mam pełen przekrój i widzę, jakie pokusy na nich czyhają. Ciężko zmusić ich do wysiłku, nie mówiąc o ciężkiej pracy. U nich numer jeden jest instagram, tik-tok, czy facebook. Cały czas muszą coś obejrzeć lub komuś odpisać, to jest dla nich wielka pokusa. Może zdarzają się wyjątki, ale dzisiejsza młodzież po prostu nie lubi się męczyć. My kochaliśmy biegać, skakać i łazić po trzepakach, oni uwielbiają siedzieć w telefonie. Można z tym jakoś walczyć? - Można, ale nie da się zakazać dziecku, by odpisało coś mamie. Tymczasem okazuje się, że ono odpisuje jeszcze dziesięciu innym osobom. Chyba powoli godzimy się z tym, że tak wygląda XXI w. Kiedyś słyszałam o pomyśle, że np. instagrama można byłoby oglądać w ciągu godziny prze dwie minuty i to pewnie byłoby jakieś rozwiązanie, ale chyba wszyscy już się pogodzili, że tak wyglądają dzisiejsze czasy. Ale po sukcesach Igi młodzież chętniej garnie się do tenisa? - Mamy coraz więcej trenujących dzieci, ale rodzice nie chcą ryzykować pójścia w profesjonalizm. Nawet jak mówimy, że dziecko dobrze rokuje, to od rodziców w odpowiedzi słyszymy: "Poczekamy jeszcze", "Dajmy chwilę", "A co jak przyjdzie kontuzja?", "Iga Świątek jest jedna na milion". Mocne zainwestowanie w tenis jest trudne, bo musi się temu podporządkować cała rodzina, a ludzie widzą w tym duże ryzyko. Czyli mamy więcej dzieci grający w tenisa, ale mniej na poważniejszym poziomie? - Dokładnie tak. Na treningi przychodzi więcej chętnych, ale na turnieje jeździ mniej niż za moich czasów. Kiedyś w eliminacjach grały 32 dziewczynki, dziś czasem trudno zebrać osiem, żeby rozegrać turniej. Czyli za powszechnością tenisa wcale nie muszą pójść sukcesy? - Sportem powszechnym to jest piłka nożna, gdzie za 100 zł trenuje się cały miesiąc. W tenisie kwoty są zupełnie inne, bez pieniędzy nie da się szkolić w kierunku profesjonalizmu. Ile miesięcznie trzeba zainwestować w dobrze rokującego 12-latka? - Ok. 6 tys. zł miesięcznie i to bez wyjazdów na turnieje. Oczywiście, jest znacznie łatwej, gdy klub jest dotowany lub wspomagany przez sponsorów. Wiem, że to wróżenie z fusów, ale jak długo może trwać piękny sen Świątek? - Myślę, że długo, na pewno do 30. roku życia. To piękny wiek, gdy przedłuża się młodość. Wtedy można myśleć o graniu do 32., a nawet 35. roku życia. Oczywiście to zależy od wielu czynników, m.in. kontuzji. Iga to typ Nadala i Djokovicia - będzie wracać, by cały czas coś udowodnić. I jest bardzo duża szansa, że przez ten czas woda sodowa nie uderzy jej do głowy. - Poznałam ją, gdy miała 10 lat i grała na turniejach, ale ludzie, którzy ją znają mówią, że od tamtego czasu wiele się nie zmieniła. Jest cały czas dostępna, ma czas dla dziennikarzy, wszystkich traktuje podobnie. To skromna osoba i niech taka zostanie. Rozmawiał Piotr Jawor