Michał Białoński, Interia: Jak pan ocenia dokonania z ostatnich miesięcy Igi Świątek, która urosła do roli dominatorki światowego tenisa? Marcin Matkowski, były tenisista, finalista US Open 2011 w deblu: Od lutego, gdy wygrała turniej w Katarze, Iga wyszła na poziom nieosiągalny dla innych zawodniczek. Większość rywalek przewyższa o klasę. Pochodną tego jest najdłuższa od lat seria bez porażki, która urosła już do 34 meczów. Czegoś takiego nie widzieliśmy od czasów Sereny czy Venus Williams. To pokazuje, że Iga jest teraz w innej lidze niż pozostałe zawodniczki. Oczywiście dla niej najważniejsze jest w tym momencie wygranie turnieju Rolanda Garrosa. Po to pojechała do Paryża. Na razie bez większych finałów doszła do finału, pokazując bardzo dobry tenis i wygrywając gładko z większością zawodniczek. Jak pan widzi jej finał z Coco Gauff? - Iga będzie jak najbardziej faworytką. To oczywiście nie będzie taki łatwy mecz, bo Gauff nie ma nic do stracenia i może postawić cięższe warunki, ale Iga pokazała w ostatnich miesiącach, że wszystko, co jest rzucane przez rywalki przeciwko niej nie robi na niej wielkiego wrażenia. Potrafi sobie z tym poradzić i znajduje na wszystko odpowiedź. Sądzę, że w sobotnim finale będzie podobnie. Marcin Matkowski: Iga Świątek od początku Rolanda Garrosa radzi sobie z presją Co pan sądzi o słowach Chris Evert, która stwierdziła, że dla Igi Świątek finał w Paryżu jest swego rodzaju pułapką mentalną, gdyż cała presja ciąży właśnie na naszej zawodniczce, a wolna od niej jest nastolatka z USA? - Zgadzam się, że Gauff nie ma nic do stracenia, natomiast Iga nie tylko w tym meczu, tylko od pierwszej rundy radzi sobie z presją faworytki, liderki światowego rankingu. Seria zwycięstw z każdym meczem rośnie, a z nią też presja i fakt, że każda rywalka chce z Polką wygrać. Oczywiście, finał to jeden mecz o zwycięstwo w całym turnieju, więc siłą rzeczy stawka wędruje do góry. Myślę jednak, że Iga tak samo jak sobie radziła we wcześniejszej fazie turnieju, tak samo poradzi sobie w finale, w starciu z zawodniczką ze Stanów Zjednoczonych. Marcin Matkowski: Iga wie, że tylko tak może wejść na panteon wielkich mistrzyń Do tej pory jedynym ciężkim meczem na Rolandzie Garrosie był dla Igi trzysetowy pojedynek z Qinwen Zheng. Co ciekawe, w nim Świątek miała większy procent punktów zdobytych po drugim niż po pierwszym serwisie. Gdyby miał pan wskazać element do poprawy, to co by to było? Ma szansę na swój drugi tytuł wielkoszlemowy, ma przed sobą wiele lat grania i myślę, że znajdzie się jeszcze nieraz w takiej sytuacji, iż przyjdzie jej grać w finale turnieju wielkoszlemowego. Natomiast wracając do meczu z Chinką Zheng, to pierwszy set był przegrany, ale najważniejsza była reakcja Igi na ten fakt. Ona zareagowała najlepiej jak można - drugą partię wygrała 6-0, a trzecią - 6-2. To była pełna dominacja. Przegrany set podziałał na nią mobilizująco i wróciła do swojej normalnej, wielkiej dyspozycji. Iga dopiero trzy dni temu skończyła 21 lat, a dojrzałością, siłą mentalną naprawdę imponuje. Nic nie jest jej w stanie wytrącić z równowagi, nawet przegrany set, w którym prowadziła już 5-2. Wydaje się, że nie jest łatwo pozbierać się po takim niepowodzeniu z pierwszej fazy meczu? - Na pewno zareagowała bardzo dobrze, ale w każdym meczu, które wygrywa, gdy rośnie jej seria zwycięstw, nawet gdy zdarzają się ciężkie momenty, to Iga dokładnie wie, jak ma zareagować. Ma koncentrację od samego początku do końca. Taka naprawdę jeżeli jej zdarzają się słabsze chwile, to momentalnie potrafi zmienić niektóre rzeczy i dzięki temu wygrywać spotkania. To jest najważniejsze. Nie da się każdego meczu wygrać gładko, najważniejsza jest umiejętność reagowania w słabszych momentach, przezwyciężanie chwil słabości. Matkowski: Iga Świątek i Hubert Hurkacz pracują na popularyzację polskiego tenisa Patrząc na jej sukcesy szerzej, sądzi pan, że efekt zwycięstw Igi Świątek może stanowić bodziec do rozwoju polskiego tenisa? Wzrostu popularności tego sportu wśród młodzieży, poprawy infrastruktury, która jest wciąż słaba, w porównaniu choćby z Czechami? Wydawało się, że na następczynię Agnieszki Radwańskiej czekać będziemy pół wieku, tymczasem zstąpiła na polski tenis Iga po zaledwie kilku latach. Czy uda się jej sukcesy przekuć na rozwój tenisa? - Na pewno zainteresowanie tenisem jest teraz bardzo duże. Tak samo było, gdy do wielkiego tenisa wchodziła Agnieszka i zdobywała w nim kolejne skalpy. Teraz Iga jest dominatorką, niepokonaną zawodniczką i cała Polska żyje jej sukcesami. To bardzo dobrze. Mam nadzieję, że jak najwięcej dziewczynek i chłopców będzie się garnęło do tenisa. Pamiętajmy, że oprócz Igi mamy Huberta Hurkacza, który również osiąga bardzo dobre wyniki, w zeszłym roku był w turnieju Masters, pierwszy raz od czasów Wojciecha Fibaka mieliśmy tam zawodnika. To pokazuje, że nasz tenis rozwija się bardzo dobrze i mamy masterów godnych naśladowania. Zatem mam nadzieję, że zainteresowanie tenisem będzie jeszcze większe. A infrastruktura? Pożyjemy, zobaczymy, bo to nie jest proste pytanie, by znaleźć na nie łatwą odpowiedź. Czytaj także: Kiedy finał Rolanda Garrosa? O której godzinie? Francuzi zachwyceni Igą Świątek Rozmawiał: Michał Białoński, Interia