7170 punktów - tyle wynosi dziś granica wstępu do WTA Finals, finału sezonu dla ośmiu najlepszych zawodniczek w 2024 roku. Z każdym kolejnym turniejem będzie się obniżać, by wreszcie w połowie października się zamknąć, prawdopodobnie na poziomie ok. 3,5 tys. punktów - mniej więcej tyle powinna mieć wtedy ósma zawodniczka w rankingu WTA Race. Iga Świątek dziś, po kilku dniach czerwca, ma ich już w dorobku 7335, o blisko 3 tys. więcej niż druga Aryna Sabalenka. I jako pierwsza zagwarantowała sobie grę w Rijadzie. Cztery porażki w 49 spotkaniach. Niesamowity sezon Igi Świątek, widać to już w rankingu 23-letnia Polka ma za sobą fenomenalny okres, choć przecież styczniowy Australian Open nie dawał takiej pewności. W Melbourne Iga, po całkiem udanym United Cup, odpadła niespodziewanie już w trzeciej rundzie, przegrywając z Lindą Noskovą. Do dziś przegrała jeszcze tylko trzy spotkania: z Anną Kalinską w Dubaju, Jekateriną Aleksandrową w Miami i Jeleną Rybakiną w Stuttgarcie. Wygrała wszystkie pozostałe, łącznie aż 45, z tego zaledwie sześć po trzysetowych bataliach. Pokazała, że obecnie, nie tylko na mączce, nie ma sobie równych, choć na tej nawierzchni już dominuje bezwzględnie. Ma olbrzymią przewagę we wszystkich rankingach, ale to, czego dokonała w WTA Race, nie było od wielu, wielu lat. A właściwie od początku, gdy finały sezonu odbywają się na zasadzie dwóch grup, półfinałów i finału. Przypomnijmy, że Polka do finałów sezonu kwalifikowała się dotąd najwcześniej we wrześniu. Nawet w 2022 roku, gdy miała serię 37 zwycięstw z rzędu i sześciu kolejnych wygranych turniejów. Zrobiła to szybciej niż Serena Williams. Niewiarygodne, czego Iga dokonuje w najważniejszych turniejach Od 2003 roku nie zdarzyło się bowiem, by którakolwiek z zawodniczek zapewniła sobie miejsce w WTA Finals jeszcze w pierwszej połowie roku. Nie dokonały tego świetne Belgijki, Justine Henin czy Kim Clijsters, ale nie dokonała tego nawet Serena Williams, która w latach 2013-2015 całkowicie zdominowała tenisową rywalizację. To Amerykanka, w owym 2015 roku, zapewniła sobie grę w Singapurze, tam odbył się finał sezonu, już 6 lipca, to był do dziś rekord czasowy. Choć i tak w nim nie wystąpiła, na początku października ogłosiła rezygnację. I jak pewnie część starszych kibiców doskonale pamięta, skorzystała na tym Agnieszka Radwańska, to ona odniosła w Singapurze bodaj największy sukces w swojej karierze i wygrała te zawody. Świątek oficjalnie zostanie ogłoszona uczestniczką WTA Finals 10 czerwca, wtedy podany zostanie nowy ranking, wliczający punkty zdobyte w Paryżu. Iga dodała ich tutaj równe dwa tysiące, jak w poprzednim roku, jak w jeszcze poprzednim. I w sumie jak w 2020, gdy French Open odbyło się jesienią, a sam turniej WTA Finals został anulowany, choć Polka miała prawio gry. Iga poleci więc na początku listopada do Arabii Saudyjskiej po kolejne trofeum, to już pewne. Będzie bronić tego, co wywalczyła rok temu w meksykańskim kurorcie Cancun. A ranking WTA Race wygląda teraz tak: 1. Iga Świątek (6635 pkt)2. Aryna Sabalenka (4358 pkt)3. Jelena Rybakina (4013 pkt)4. Coco Gauff (3163 pkt)5. Jasmine Paolini (3010 pkt)6. Danielle Collins (2927 pkt)7. Qinwen Zheng (2200 pkt)8. Jelena Ostapenko (1959 pkt)