Iga Świątek zaczęła właśnie swój 94. tydzień na fotelu liderki rankingu WTA, choć akurat w ten poniedziałek nowa klasyfikacja nie została ogłoszona - stanie się to za tydzień, już po zakończeniu zmagań w Indian Wells. Polka zagrała w Kalifornii dwa niemal bliźniacze spotkania - zacięte przez trochę ponad połowę pierwszego seta i jednostronne później. Pokonała więc Danielle Collins 6:3, 6:0 i Lindę Noskovą 6:4, 6:0. Z jedną i drugą grała też w Melbourne podczas Australian Open - były to trzysetowe boje, długie, przy czym Amerykankę Polka zdołała ograć, Czeszki zaś - nie. I właśnie z uwagi na ten wynik i odpadnięcie raszynianki już w trzeciej rundzie z pierwszego w 2024 roku Wielkiego Szlema, ten styczeń nie był uważany za jakoś przesadnie udany. Mimo że Iga wcześniej wygrała wszystkie mecze w United Cup. W lutym było zresztą podobnie: najpierw efektowny sukces w Dosze, później też awans do półfinału w Dubaju i tam zaskakująca porażka z rosyjską kwalifikantką Anną Kalinską. Teraz wróciła do rywalizacji w Indian Wells i ma za sobą już dwa wygrane mecze. Razem daje to 19 spotkań w tym sezonie i aż 17 zwycięstw. Jeśli we wtorek Iga pokona też Julię Putincewą, pierwszy raz w karierze dobije do 18 zwycięstw w 20 pierwszych meczach w roku. I tą statystyką wielu kibiców może się zapewne zdziwić. Odważne wejście Igi Świątek do rywalizacji WTA. I pierwsze sukcesy Iga Świątek swoje starty w rywalizacji WTA zaczęła na dobre w 2019 roku - wcześniej grała w turniejach z cyklu ITF. Wchodziła więc do prawdziwego touru z końca drugiej setki rankingu, i choć nie było to może "wejście z futryną", to jeszcze przed swoimi 17. urodzinami pokazała się z dobrej strony. Wygrała 13 z 20 meczów, w Australian Open przeszła kwalifikacje, w Indian Wells i Miami to się nie udało. Ten dwudziesty mecz przypadł na turniej w WTA 250 w Lugano, gdzie po raz pierwszy awansowała do finału. W pandemicznym i zaburzonym 2020 roku było już dużo inaczej. Po w miarę normalnym początku (czwarta runda AO, trzy wygrane mecze w Fed Cupie, dwa starcia w Dosze), rywalizację na kilka miesięcy przerwane, powrót nastąpił dopiero późnym latem. Iga wygrała wtedy 15 z 20 pierwszych spotkań, ale pod jesienią sięgnęła po swój pierwszy wielki triumf - wygrała Rolanda Garrosa. Rok później sytuacja wyglądała już lepiej, choć między styczniem i majem wciąż było sporo zaburzeń w kalendarzu, nawet AO odbył się w lutym. Bilans Igi był taki sam: 15 zwycięstw i 5 porażek. A w tym triumf w Adelajdzie i niespodziewana wpadka w Miami z Chorwatką Aną Konjuh. 37 zwycięstw od lutego do lipca. Wcześniej były jednak trzy przegrane mecze Lata 2022 i 2023 przyniosły już przełom - Iga została światową jedynką, pobiła wiele rekordów. Miała taki sam bilans po pierwszych 20 meczach: 17 zwycięstw i 3 porażki. Najpierw były to dwa przegrane mecze z kończącą karierę Ashleigh Barty oraz w Dubaju z Jeleną Ostapenko. Później zaczęła z kolei serię 37 kolejnych zwycięstw, w Miami zastąpiła też Australijkę na fotelu liderki rankingu WTA. W poprzednim sezonie Iga przegrała zaś w United Cup z Jessicą Pegulą, później w Melbourne z Jeleną Rybakiną, wreszcie w finale w Dubaju z Barborą Krejčíkovą. Dwudziesty mecz też przypadł na czwartą rundę Indian Wells, był 17. zwycięstwem w sezonie - z Emmą Raducanu. Teraz zaś może być lepiej, Iga Świątek ma szansę jutro na 18. wygraną - warunkiem jest pokonanie Putincewej, z którą ma idealny bilans: dwa zwycięstwa, 4:0 w setach. To by zaś oznaczało, że Polka przebije, w tym względzie, dokonania z ostatnich dwóch lat. Bilans Igi Świątek po 20 meczach w sezonie w turniejach WTA: 2016-2018: gra w ITF2019: 13 zwycięstw, 7 porażek2020: 15 zwycięstw, 5 porażek2021: 15 zwycięstw, 5 porażek2022: 17 zwycięstw, 3 porażki2023: 17 zwycięstw, 3 porażki2024: 12 zwycięstw, 7 porażek (po 19 meczach)