Iga Świątek jest już niemal gotowa do tegorocznego Rolanda Garrosa. Pierwszy mecz rozegra z nieznaną jeszcze kwalifikantką już 27 maja, czyli dzień po rozpoczęciu zawodów. Tego samego dnia na korcie pojawi się również Magda Linette (50. WTA), która będzie miała o wiele trudniejsze zadanie - na jej drodze stanie Ludmiła Samsonowa (19. WTA). Najwyższy czas gotować się do pierwszych pojedynków. Świątek zrobiła to w wyjątkowy sposób - na korcie spotkała się ze swoją pogromczynią z 2021 roku, Marią Sakkari (7. WTA). Panie poćwiczyły, porozmawiały i zrobiły sobie wspólne zdjęcie. Zaraz Roland Garros, a tu takie wieści o Polce. Czekała tylko na wyniki badań Cenna lekcja dla Igi Świątek To był 2021 rok. Roland Garros witał swoją ubiegłoroczną zwyciężczynię, czyli Igę Świątek, z otwartymi ramionami. Wtedy jednak raszyniance nie udało się osiągnąć zamierzonego rezultatu i ponownie sięgnąć po tytuł. W ćwierćfinale uległa świetnie grającej Marii Sakkari 4:6, 4:6. Greczynka dotarła do półfinału zawodów, przegrywając z późniejszą triumfatorką, Barborą Krejcikovą. Spotkanie z Sakkari mogło być dla Świątek kluczowe. Zrozumienie swojej dyspozycji z tamtego czasu i ogranie się z wysoko notowaną zawodniczką pozwoliło wczuć się z pewnością w rytm turnieju w Paryżu i wrócenie myślami po to, by przeanalizować dawne błędy. Po treningu panie zrobiły sobie wspólne zdjęcie, a Polka dodatkowo podziękowała rywalce za sparing. Iga Świątek dobrze trafiła W przeciwieństwie do Magdaleny Fręch (54. WTA) i Magdy Linette, Iga Świątek doskonale trafiła z losowaniem drabinki turniejowej. Choć w drugim meczu może zmierzyć się z gorzej ostatnio dysponowaną, ale wciąż mocną i przede wszystkim uzdolnioną Naomi Osaką (134. WTA), to reszta drogi do finału nie wydaje się aż tak problematyczna. W półfinale jej rywalką może zostać Coco Gauff (3. WTA), ale już w Rzymie Polka pokazała, że zna sposób na Amerykankę. Finalistka Roland Garros zaczęła mówić o Idze Świątek. I nagle wypaliła. "Gra jak facet" Można mieć tylko nadzieję, że Iga Świątek poradzi sobie na swoim ulubionym turnieju tak, jak w Madrycie i Rzymie, gdzie w obu finałach ograła Arynę Sabalenkę. Kibice z pewnością liczą na to, że znów będzie miała okazję sprawdzić, czy w pucharze nie kryje się przypadkiem tiramisu.