W środowy wieczór długo wszystko szło po myśli naszej tenisistki. Świątek wygrała bowiem pierwszego seta gładko, tracąc zaledwie dwa gemy, a w następnej partii prowadziła już 4:2 z przełamaniem. Rywalka jednak walczyła do końca i w ósmym gemie odrobiła straty. W 9. i 11. Polka była blisko kolejnego odebrania serwisu Rybakinie, ale ta obroniła odpowiednio trzy i dwa break pointy. Zwycięzcę seta musiał wyłonić więc tie-break. W nim, w jednej akcji doszło do nieszczęścia. Polka, broniąc się zażarcie jednej piłki, przegrała wymianę i złapała się za prawą nogę. Z jej oczu poleciały nawet łzy. Po chwili dokończyła partię, którą jednak przegrała. Następnie poprosiła o przerwę medyczną, po której wróciła z obandażowanym prawym udem. Zawodniczki rozegrały jeszcze cztery gemy i wtedy Świątek zdecydowała się poddać mecz przy wyniku 6:2, 6:7 (3-7), 2:2. Tenis. Iga Świątek była okazem zdrowia To dopiero pierwszy krecz 21-letniej raszynianki od sierpnia 2018 roku. Wtedy poddała spotkanie rangi ITF w Warszawie, kiedy jej przeciwniczką była inna Polka Joanna Zawadzka, z którą przegrywała 6:7 (3-7), 1:3. Zobacz także: Fatalne obrazki na korcie. Rywalka Igi reaguje Od tego czasu Świątek była okazem zdrowia, co przełożyło się na wyniki na korcie. Od kwietnia zeszłego roku jest bowiem numerem jeden żeńskiego tenisa i zdążyła triumfować już w 13 turniejach WTA, w tym dwa razy w Rzymie (2021 i 20222). Jak podało WTA oficjalnym powodem kreczu Polki jest kontuzja prawego uda. Jak poważny jest ten uraz przekonany się po badaniach, które tenisistka przejdzie w czwartek, o czym poinformował jej trener Tomasz Wiktorowski. Teraz musimy czekać, a już za 10 dni rozpoczyna się wielkoszlemowy Roland Garros w Paryżu, gdzie Świątek ma bronić tytułu z zeszłego roku.