Iga Świątek przystępowała do rywalizacji z Warwarą Graczewą podbudowana zwycięstwem w pierwszym meczu z niewygodną Sarą Sorribes Tormo. Dla raszynianki było to bardzo ważne zwycięstwo, bo pokazała, że w stolicy Chin czuje się lepiej niż to miało miejsce w Japonii. Reprezentująca Francję zawodniczka pokonała na dzień dobry Anastazję Potapową, wygrywając w trzech setach. Przewagą rywalki Igi był fakt, że miała dwa dni dłużej na odpoczynek przed spotkaniem. Wiedzieliśmy, że w trzeciej rundzie na zwyciężczynię tego starcia czeka już Magda Linette. Poznanianka pokonała w pierwszej rundzie Wiktorię Azarenkę, a w drugiej rozegrała zaledwie cztery gemy, gdyż Jennifer Brady była zmuszona do poddania meczu z powodu kontuzji kolana. Pierwszy set pod kontrolą Igi Świątek Mecz rozpoczął się od serwisu przeciwniczki 22-latki z Polski. Graczewa pewnie wygrała swoje podanie do 15, pokazując od początku, że Świątek będzie musiała wejść na wysokie obroty, by poradzić sobie z groźną rywalką. Nasza zawodniczka również dobrze otworzyła starcie przy własnym serwisie i szybko wyrównała. Chwilę później doszło do pierwszego przełamania na korzyść raszynianki. Świetnie rozruszała swoją rywalkę po korcie i wyszła na pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu. Ku naszej radości, w kolejnym gemie Iga wygrała do zera przy swoim podaniu i zrobiło się już 3:1. Polka nie zatrzymywała się, cały czas naciskała swoją rywalkę. Po raz kolejny widzieliśmy często Świątek kończącą akcje przy siatce świetnym wolejem. Efektem tego było kolejne przełamanie na korzyść naszej tenisistki i objęcie prowadzenia 4:1 z podwójnym brejkiem. W następnym gemie przy swoim serwisie 22-latka prowadziła 30-0, pojawił się nawet as po stronie polskiej zawodniczki, ale później nieoczekiwanie 4 punkty z rzędu trafiły na konto Warwary i tym samym rywalka odrobiła część strat. Później dołożyła jeszcze gema przy swoim podaniu i zrobiło się już tylko 4:3 dla Polki. W następnym gemie Świątek przerwała dobrą serię przeciwniczki i wygrała własne podanie do zera, kończąc pięknym winnerem. Rywalka nie pozostała dłużna - wygrała gema takim samym wynikiem i przerzuciła presję na stronę Polki, która musiała kończyć seta przy swoim serwisie. Tenisistka z Raszyna poradziła sobie z tym wyzwaniem, chociaż nie obyło się bez drobnych problemów, bo musiała rozegrać gema na przewagi. Ostatecznie wszystko skończyło się jednak po jej myśli. Polka zamknęła seta asem i wygrała pierwszą partię 6:4. Deszczowa przerwa nie zdekoncentrowała Polki Pierwszy gem drugiego seta był niezwykle długi. Przez większość czasu Iga Świątek nie dostawała szansy na przełamanie, ale gdy już ją otrzymała - wykorzystała od razu pierwszą z nich. Raszynianka zakończyła wszystko kapitalnym winnerem z forehandu wzdłuż linii. Trzeba też uczciwie przyznać, że wcześniej Graczewa mocno pomogła, bo miała kilka dogodnych okazji na skończenie gema na swoją korzyść. Po chwili mieliśmy... nieoczekiwaną przerwę. Nad kortami pojawiły się drobne opady deszczu. Po około 10 minutach przerwy wróciliśmy do gry. Kort został przetarty ręcznikami i Iga mogła przystąpić do serwowania. Panie nie pograły jednak zbyt długo. Rozegrały trzy punkty, a po nich doszło do kolejnej przerwy - tym razem już dłuższej. Mocniej się rozpadało nad Pekinem i zawodniczki zostały zmuszone do opuszczenia kortu. Pojedynek odbywał się na drugiej co do wielkości arenie, która nie posiadała dachu. Ten znajdował się tylko nad głównym obiektem, gdzie swój mecz rozgrywały Coco Gauff i Petra Martić. Panie wyszły ponownie na kort dopiero o godz. 13:20 czasu polskiego, blisko półtorej godziny po ostatnim punkcie. Gdy tenisistki pojawiały się pojedynczo na korcie, zauważyliśmy niepokojący obrazek. Warwara Graczewa wyraźnie kulała na jedna nogę, przez co zastanawialiśmy się, jaki to będzie miało wpływ na jej grę. Po krótkiej rozgrzewce zawodniczki wróciły do rywalizacji przy stanie 6:4, 1:0 *30-15 z perspektywy naszej reprezentantki. Iga Świątek dobrze weszła do gry po przerwie, szybko wygrała dwa punkty i mieliśmy 2:0. Chwilę później Polka prowadziła już z przewagą trzech gemów, a kolejne przełamanie zwieńczyła znakomitym returnem. Nasza zawodniczka świetnie wykorzystywała w tym meczu słabsze drugie podanie rywalki. W kolejnym gemie udało się potwierdzić przewagę podwójnego przełamania i było już 4:0. W tym momencie wydawało się, że nie ma już drogi powrotnej do meczu dla Graczewej. Nasza zawodniczka punktowała i naciskała dalej na swoją przeciwniczkę, a tej przytrafiały się coraz częściej błędy. Następny gem rozpoczął się znakomicie dla Świątek, która prowadziła 40-0 przy serwisie rywalki. Wtedy jednak Warwara zmobilizowała się i wygrała 5 punktów z rzędu, a w konsekwencji - swojego pierwszego gema w drugiej partii. Ta sytuacja nie zachwiała jednak pewnością siebie Polki, która chwilę później wróciła do czterogemowej przewagi. Cały mecz zakończyła przy serwisie rywalki, wygrywając drugą partię 6:1. Tym samym w trzeciej rundzie dojdzie do polskiego starcia pomiędzy Igą Świątek a Magdą Linette. Zacieramy już ręce na pojedynek dwóch najlepszych rakiet naszego kraju. Mecz drugiej rundy WTA 1000 w Pekinie: Iga Świątek (Polska, 2) - Warwara Graczewa (Francja) 6:4, 6:1