Aryna Sabalenka nigdy nie ukrywała, że jej marzeniem było zdetronizowanie Igi Świątek i objęcie fotela liderki rankingu WTA. Białorusince ta sztuka udała się na początku września, po zakończeniu wielkoszlemowego US Open. "Bycie numerem jeden w rankingu WTA jest czymś, o czym marzyłam od momentu, gdy byłam małą dziewczynką zaczynającą grać w tenisa. Rok 2023 to dla mnie i mojego teamu niesamowity czas. Prowadzenie w rankingu jest najlepszą nagrodą za naszą ciężką pracę" - mówiła urodzona w Mińsku zawodniczka. Celem Sabalenki na drugą część sezonu było zakończenie roku na pozycji liderki rankingu. Świetna dyspozycja Igi Świątek sprawiła jednak, że z tygodnia na tydzień Polka wywierała coraz większą presję na rywalce, a wygraną w turnieju w Pekinie potwierdziła, że może liczyć się o triumf także w Cancun. Aryna Sabalenka otwarcie po dotkliwej porażce z Igą Świątek. Takie słowa o Polce Raszynianka od pierwszych meczów WTA Finals 2023 potwierdzała swoje aspiracje. Najpierw ograła Marketę Vondrousovą, która zdołała postawić się jej tylko w pierwszym secie. Później pokonała Coco Gauff, a na zakończenie fazy grupowej rozprawiła się z Ons Jabeur. Gdy okazało się, że w półfinale zagra z Sabalenką, stało się jasne, że ten mecz będzie miał podwójne znaczenie. Iga Świątek może być liderką rankingu WTA. Jest jeden warunek Polka i Białorusinka zagrały bowiem nie tylko o awans do finału WTA Finals 2023, ale też poniekąd o to, kto po turnieju w Meksyku będzie mógł cieszyć się z miana pierwszej rakiety świata. Gdyby Sabalenka pokonała Świątek, pozostałaby liderką rankingu WTA. Triumf raszynianki sprawił jednak, że to ona jest o krok od powrotu na fotel liderki, na którym zasiadała od kwietnia 2022 do września 2023 roku. Do spełnienia pozostał tylko jeden warunek - Polka musi pokonać Jessikę Pegulę w finale WTA Finals. Jeśli tak się stanie, na zakończenie sezonu to ona będzie liderką rankingu. W przypadku zwycięstwa Amerykanki pierwszą rakietą świata pozostanie Sabalenka. Iga rozwiała złudzenia, koncert Polki. I te słowa: "Takich rzeczy się nie robi" Przed wiceliderką rankingu trudne zadanie. Pegula bowiem od początku turnieju w Meksyku imponuje wysoką dyspozycją. W fazie grupowej ograła Jelenę Rybakinę, Arynę Sabalenkę i Marię Sakkari, a w półfinale nie dała szans swojej rodaczce, Coco Gauff. Sama Polka jest świadoma, jakie wyzwanie ją czeka. Mecz Igi Świątek z Jessiką Pegulą zostanie rozegrany w poniedziałek 6 listopada. Początek nie przed godz. 22:30 czasu polskiego.