Iga Świątek jest fenomenem. Co do tego stwierdzenia nikt nie ma raczej wątpliwości. Polka w bardzo młodym wieku weszła na poziom, na którym chciałaby być każda tenisistka na świecie. Jeszcze zanim ukończyła 20. rok życia, sięgnęła tenisowego nieba. 10 października 2020 roku Iga Świątek wygrała pierwszy wielki tytuł, a wówczas sięgnęła po tytuł na kortach imienia Rolanda Garrosa. Niepokój przed meczem Świątek. Harmonogram imprezy storpedowany. Są prognozy na finał Od tego rozpoczęła się wielka kariera raszynianki, ale na swój najwyższy poziom Świątek weszła w kwietniu 2022 roku. Wówczas Polka pierwszy raz w swojej karierze zobaczyła przy swoim nazwisku numer jeden w światowym rankingu. To prestiżowe miejsce zajmowała przez ponad 70 nieprzerwanych tygodni. Dopiero we wrześniu 2023 roku rozstała się z fotelem liderki na rzecz Aryny Sabalenki. Iga Świątek może spać spokojnie. Co za bilans! W czasie swojego panowania Polka osiągnęła niesamowite rzeczy. Obecnie na jej koncie jest dokładnie 16 tytułów zdobytych w turniejach organizowanych na całym świecie. Aż cztery z nich to zwycięstwa w Wielkich Szlemach. Poza tym, raszynianka aż sześciokrotnie sięgała po wygrane w zawodach rangi WTA 1000, pięć razy wygrywała turniej WTA 500 oraz raz w Warszawie zwyciężyła w turnieju WTA250. To wszystko już samo w sobie jest imponujące, gdy weźmiemy pod uwagę, że mówimy o zaledwie 22-letniej tenisistce. Spojrzenie na sam bilans rozgrywanych przez Polkę finałów może wręcz zwalać z nóg. Świątek mecze finałowe w swojej profesjonalnej karierze rozgrywała dokładnie 20 razy. Z kortu, jako wygrana schodziła dokładnie 16 razy. Daje to skuteczność na poziomie dokładnie 80 procent. Aryna Sabalenka "upokorzona", Iga Świątek nie miała litości. Coś takiego na oczach całego świata Dla porównania finałowa rywalka Igi z WTA Finals w Cancun mecze o tytuł rozgrywała dokładnie dziewięć razy. Nie jest to nawet połowa dorobku Polki. Jessica Pegula, bo o niej mowa, wygrała cztery z nich, a więc ma skuteczność na poziomie "zaledwie" 44 procent. To prawie dwukrotnie niższy współczynnik niż ten, którym może pochwalić się Iga Świątek. Największym zwycięstwem Peguli do dziś pozostaje wygrany turniej WTA 1000 w Montrealu, gdy na etapie półfinału w trzech setach pokonała...Igę Świątek. Można więc śmiało powiedzieć, że ten poniedziałkowy finał WTA Finals w Cancun jest doskonałą okazją dla Świątek do zrewanżowania się za tamtą porażkę. Polka jest w wyraźnie lepszej formie, niż wówczas w Kanadzie. Pozostaje pokazać to na korcie i udowodnić, że Iga nie gra finałów, Iga je zwyczajnie wygrywa. To starcie już w poniedziałek 6 listopada o godzinie 22:30. Relacja tekstowa na żywo na InteriaSport.pl.