Zwyciężczyni wielkoszlemowych Rolanda Garrosa i US Open przygotowuje się do startu w Madrycie, kolejnej imprezie na kortach ziemnych. W zeszłym tygodniu okazała się najlepsza po raz drugi w Stuttgarcie, gdzie w finale pokonała Białorusinkę Arynę Sabalenkę. To był turniej rangi WTA 500, a w tym samym czasie Alcaraz wygrał Barcelonę (ATP 500), ale zarobił prawie pięć razy tyle tyle co nasza tenisistka. "Myślę, że i tak w tenisie jest lepiej niż w większości sportów, ale wciąż jest wiele rzeczy, nad którymi można popracować jak nagrody pieniężne za imprezy na tym samym poziomie w WTA i ATP" - powiedziała Świątek na konferencji prasowej. "W Wielkich Szlemach nagrody są równe. To miłe, ale byłoby jeszcze lepiej, gdyby WTA skupiło się też na tym temacie, ale nie chcę się w niego zagłębiać, ponieważ za dużo tu biznesu, a czasami też polityki. Nie mam na to wpływu. Mogę tylko powiedzieć, że byłoby dobrze dla naszego sportu, jeśliby nagrody były równe, bo przecież wykonujemy tę samą pracę" - dodała. Tenis. Iga Świątek: W kobiecym tenisie jest więcej emocji Numer jeden kobiecego tenisa przyznała też, że kobiecy tour jest teraz bardziej przewidywalny niż męski i przede wszystkim generuje więcej emocji. "Docierają do mnie opinie, że męski tenis lepiej się ogląda, a faceci mogą więcej, bo są silniejsi fizycznie i biologicznie. Kilka lat temu wielu ludzi mówiło też, że kobiecy tenis jest nieprzewidywalny, ale sądzę, że teraz to się zmieniło na naszą korzyść, a emocji jest więcej niż w męskim tourze" - stwierdziła Polka. Świątek w Madrycie, gdzie pula nagród wynosi ponad 7,5 mln dolarów, startowało do tej pory tylko raz, przed dwoma laty odpadła w trzeciej rundzie. "Chcę wygrać każdy turniej, ale tego jeszcze nie zdążyłam za dobrze poznać, dlatego muszę nabrać doświadczenia" - przyznała 21-latka z Raszyna.