Półfinał Australian Open to niewątpliwie wielki sukces Świątek, choć oddać również trzeba, że drabinka turniejowa ułożyła się dla niej wyjątkowo korzystnie. Niestety, Collins w boju o finał okazała się już przeszkodą nie do pokonania. Mimo wszystko fakt, że w szóstej, kolejnej wielkoszlemowej imprezie nasza rodaczka była w stanie dotrzeć do drugiego tygodnia rywalizacji, sam w sobie zasługuje na uznanie. Iga Świątek: Chcę być tą, która będzie konsekwentna - Mimo, że przegrałam muszę przyznać, że jestem z siebie naprawdę dumna, przede wszystkim z konsekwencji, jaką pokazuję w wielkoszlemowych imprezach - napisała. Jak dodała, w ostatnich latach brakuje zawodniczki, zdolnej zdominować rywalizację w podobny sposób, jak zrobiła to swego czasu Serena Williams. - Zdaję sobie sprawę z nieprzewidywalności rywalizacji. To mnie motywuje. Chcę być tą, która będzie konsekwentna - podkreśliła.Co ciekawe, jako zawodniczkę, będącą dla niej wzorem wskazała na ten moment... Ashleigh Barty, liderkę rankingu WTA, która w AO idzie jak burza i do finału awansowała po (łącznie, uwzględniając wszystkie spotkania) nieco ponad sześciu godzinach spędzonych na korcie. - Od dawna jest numerem jeden i pokazuje, że na korcie można być konsekwentną. Póki co nie jestem na jej poziomie, ale za kilka lat może to się udać - stwierdziła.Polka wróciła przy tym raz jeszcze do spotkania z Collins, w którym wyraźnie ustępowała przeciwniczce, przede wszystkim pod względem serwisu. Świątek doskonale zdaje sobie z tego sprawę. - Wiem, że muszę nad nim pracować i zmienić do tego podejście - zadeklarowała, przypominając jednocześnie, że nie może przesadnie skupiać się na tym jednym elemencie gry, gdyż nie będzie w stanie czynić postępu.