Iga Świątek swój pierwszy mały finał podczas tegorocznego WTA Finals rozgrywała przez dwa dni, kiedy przyszło jej rywalizować w półfinale z Aryną Sabalenką. Nasza reprezentantka wygrała to spotkanie 6:3, 6:2 i stanęła przed szansą na powrót na pozycję liderki rankingu WTA. Wiedzieliśmy jednak, że pojedynek finałowy nie będzie należał do najłatwiejszych, bowiem rywalką Polki była Jessica Pegula. Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że w meczu o tytuł znalazły się dwie najlepsze zawodniczki tego turnieju. Obie nie przegrały ani jednego spotkania w drodze do finału, ba - nie straciły żadnego seta. W dodatku raszynianka miała za co brać rewanż, bowiem przegrała z Amerykanką w półfinale WTA 1000 w Montrealu w połowie sierpnia. Z drugiej strony mieliśmy także świadomość, że nasza zawodniczka, mimo że jest o 7 lat młodsza od swojej przeciwniczki, ma zdecydowanie większe obycie w meczach o taką stawkę. Pegula grała o swoje największe trofeum w karierze, a Świątek posiada już na swoim koncie m.in. cztery tytuły wielkoszlemowe. Finałowe doświadczenie Świątek zaprocentowało. Polka nie dała szans Amerykance Mecz od własnego podania rozpoczęła Iga Świątek. Na początek obie zawodniczki pewnie wygrały swoje gemy, ale potem - pierwsza partia okazała się teatrem jednej aktorki. Ku naszej radości Polka zdobyła przełamanie na 3:1, a potem poszła za ciosem. Zdenerwowana Amerykanka wymieniała rakiety jedna za drugą, ale ewidentnie nie mogła za bardzo znaleźć sposobu na solidnie grającą 22-latkę, w dodatku popełniała sporo niewymuszonych błędów. W efekcie reprezentantka Polski wygrała pierwszego seta 6:1. Była to 31. partia w tym sezonie wygrana przez Igę Świątek takim rezultatem. Nasza zawodniczka nie zamierzała się zatrzymywać. Już na otwarcie drugiego seta przełamała serwis Peguli, a po chwili podwyższyła swoje prowadzenie na 2:0. W pewnym momencie na naszym ekranie ukazała się wymowna statystyka, która tylko i wyłącznie potwierdziła skalę dominacji ze strony naszej zawodniczki. Bezradna Amerykanka walczyła w tym momencie meczu o choćby jednego gema, ale nie udała się jej ta sztuka. Nie potrafiła wytrzymać wymian z naszą reprezentantką. Iga Świątek wygrała drugiego seta 6:0, dokładając 23. partię w tym sezonie zdobytą bez straty gema. Po raz pierwszy w karierze wygrała turniej WTA Finals, czyli nieoficjalne mistrzostwa świata w kobiecym tenisie. Polka wróci tym samym na fotel liderki rankingu WTA. W najnowszym notowaniu będzie miała 9295 pkt i 245 pkt przewagi nad Aryną Sabalenką.