Po tym jak Iga Świątek zdemolowała Claire Liu w pierwszym swoim pojedynku w Indian Wells (oddała jej tylko jednego gema), można było się spodziewać, że nakręca się niczym na niedawnych turniejach w Zatoce Perskiej. Kanadyjka Bianca Andreescu okazała się jednak niewygodną przeciwniczką i mecz z liderką światowego rankingu rozpoczęła w bardzo dobrym stylu i na dużej intensywności. Na dzień dobry złamała podanie Polki. Iga Świątek po niezwykle trudnej walce w drugim gemie, przy serwisie notowanej na 36. miejscu w świecie rywalki, zdołała w końcu odrobić te straty. Teraz poszło jej znacznie łatwiej. Trzeciego gema wygrała w mgnieniu oka. Nie zmieniało to faktu, że Bianca Andreescu sprawiła Idze Świątek więcej problemów na samym tylko początku meczu niż Claire Liu w całym poprzednim spotkaniu. Niesamowity bój w szóstym gemie Polka zakończyła kapitalnym uderzeniem w samą linię końcową boiska. Powtórka pokazała, jak bardzo decydowały tu centymetry, a decydowały o piłce na przełamanie serwisu kanadyjskiej rywalki na 4-2 dla Igi Świątek. Kiedy Andreescu przegrała także punkt na 2-5, mogła być naprawdę zła. Wiedziała, że gra dobrze, nawet bardzo dobrze, a jednak przegrywała z Polką i to wyraźnie. Przegrała tego seta 3-6. Niezwykle trudny drugi set Igi Świątek Bardzo długo trwał gem otwierający druga partię, ale Iga Świątek wyszła z niego obronną ręką i złamała podanie rywalki. Przy 2-1 w gemach polska mistrzyni zaczęła popełniać zaskakująco dużo błędów. Na koniec wpakowała łatwa do przebicia piłkę w siatkę i remisowała 2-2. Mecz zaczął się wymykać Idze Świątek z rąk. Kanadyjka grała jak z nut, wygrała gema na 3-2, wygrała także na 4-2 i była bliska wyjście na prowadzenie jeszcze wyższe przy 40-15. Polka wydała jej zażartą bitwę i piłki w tej części meczu były kluczowe. Iga Świątek wybroniła się w walce na przewagi. Zamiast 2-5 mieliśmy więc 3-4, a po chwili numer jeden światowego tenisa wyrównała stan w secie. To był spektakularny powrót Igi Świątek. Teraz złamała serwis kanadyjskiej rywalki do zera. Wygranie meczu było na wyciągnięcie ręki, ale Andreescu zdołała wyrównać na 5-5 przy serwisie Polki. Teraz to ona nabrała wiatru w żagle i po dwóch godzinach walki o losach drugiej partii decydował tie-break. Ten był już popisem Polki i jej returnu. Iga Świątek wygrała go 7-1 i cały mecz 6-3, 7-6.