W tie-breaku po drugim secie Polka przegrywała 3:4. Po silnie zagranym forhendzie przez Rybakinę próbowała podbiec do piłki wzdłuż linii końcowej. Nie dobiegła. Nagle się zatrzymała. Całkowicie znieruchomiała. Po reakcji liderki rankingu WTA widać było, że stało się coś złego. Stała dłuższą chwilę. Przyłożyła rękę do twarzy jakby chciała się zasłonić. Otarła się ręcznikiem i rozegrała jeszcze dwa punkty. Przegrała tie-breaka 3:7. Było 1:1 w setach. Nie to było najważniejsze. Kamery pokazały łzy na twarzy Polki. Poprosiła o przerwę medyczną. Na trzeci set wyszła normalnie, ale z bandażem na prawym udzie. Była jednak bardzo zmobilizowana. Nic nie zapowiadało najgorszego, także wynik - 2:2. Ale już w czwartym gemie nie była w stanie zareagować na silne serwisy Rybakiny. W piątym zdecydowanym gestem dała znać, że nie gra dalej. W pierwszym secie koncertowa gra Świątek To był niespodziewanie długi mecz, choć po pierwszym secie i początku drugiego wydawało się, że to będzie średni dystans, a nie maraton. Po deszczowych perypetiach w Rzymie spotkanie rozpoczęło się w środę o 22.10, zakończyło w czwartek, przy pustawych trybunach, pół godziny po północy. Od pierwszych piłek widać było ogromną mobilizację Polki jakby koniecznie chciała wziąć rewanż za przegrane mecze w Australian Open i Indian Wells. Prezentowała najwyższą tenisową jakość. Była: mobilna, agresywna, czujna, myśląca. Wszystkie te cechy przekładały się na każdy wygrany punkt. Wiele z nich raszynianka wygrywała nie dając Kazaszce żadnych szans na reakcję. Mecz zaczęła więc od prowadzenia 4:0. Wtedy zwyciężczyni ubiegłorocznego Wimbledonu wygrała pierwszego gema. Na te pięć gemów tenisistki potrzebowały pół godziny, cztery z nich rozegrały na przewagi. Nie można więc było powiedzieć, że było to jednostronne widowisko. Set zakończył się po 45 minutach wynikiem 6:2. Świątek była bardzo precyzyjna i dokładna. Popełniła tylko pięć niewymuszonych błędów. Niespodziewany zwrot akcji w drugim secie Niewiele zmieniło się po kilkuminutowej przerwie między setami. Dwa pierwsze gemy drugiej partii pewnie wygrała, oddając jeden punkt. Wciąż dobrze się oglądało grę 21-latki z Raszyna. Rybakina próbowała jednak nawiązać walkę. Wykorzystywała swój największy atut - serwis. Bardzo dobrze rozegrała trzeci i piąty gem, oba przy własnym podaniu. Przegrywała 2:3, ale wciąż miała stratę przełamania. Bardzo jej zależało. Nie była wcale pogodzona z dominacją rywalki. W szóstym gemie pokłóciła się z sędzią, przy gwizdach publiczności, o jedną ze spornych piłek. Arbiter był konsekwentny. Pokazał Kazaszce, że Polka zagrała w linię. Po chwili było 4:2 dla Świątek. Mecz wyraźnie się wyrównał. Kazaszka obroniła break pointa w kolejnym gemie, a potem - pierwszy raz w tym meczu - przełamała serwis najlepszej tenisistki na świecie. Wkrótce objęła - także pierwszy raz w spotkaniu - prowadzenie (5:4), choć liderka rankingu miała dwa break pointy. Do końca seta zawodniczki utrzymały swój serwis. Doszło do tie-breaku. Jak się okazało bardzo nieszczęśliwego dla Świątek. Początek Roland Garrosa już 28 maja Polka kończy występ w Rzymie na ćwierćfinale. Nie wiadomo jednak na ile kontuzja, którą odniosła w meczu z Rybakiną jest groźna. Kolejny turniej to wielkoszlemowy Roland Garros, główny cel tej części sezonu dla Świątek. Mecze turnieju głównego w Paryżu rozpoczynają się 28 maja. Olgierd Kwiatkowski Ćwierćfinał turnieju WTA 1000 Internazionali BNL d’Italia w Rzymie (pula nagród 3 572 618 dol.) Iga Świątek (Polska, 1) - Jelena Rybakina (Kazachstan, 7) 6:2, 6:7 (3), 2:2 krecz Świątek