Iga Świątek po raz pierwszy w karierze awansowała do ćwierćfinału Australian Open. W poniedziałek pokonała Rumunkę Soranę Cirsteę 5-7, 6-3, 6-3. "Awans smakuje bardzo dobrze, ale na razie jestem zmęczona, więc będę go świętować z rana. To był jednak satysfakcjonujący tydzień, ponieważ włożyłam wiele pracy, aby wygrać te mecze" - powiedziała Polka na konferencji prasowej. Po meczu nasza zawodniczka nie potrafiła ukryć emocji. Przez chwilę z jej oczu pociekły łzy."Ona wywierała na mnie presję. Musiałam uporać się z pewnymi wątpliwościami, które się pojawiły. Poradziłam sobie z tym całkiem dobrze. Nie mam bowiem dobrych statystyk, dotyczących powrotów, gdy przegrywam pierwszego seta. Cały czas nad tym pracuję. Takie mecze dadzą mi więc dużo pewności siebie na przyszłość" - mówiła. Świątek wskazała, że tym pojedynku ważna była zarówno umiejętność dostosowania się do sytuacji i rozwiązywania problemów na korcie, jak i konsekwentne trzymanie się swoich przedmeczowych założeń. "Ale chyba istotniejsza była dyscyplina taktyczna, bo znaleźć rozwiązanie przy jej szybkiej i agresywnej grze było naprawdę trudne. Chciałam zmusić ją do biegania, ale to bywa trudne, gdy czasem nie kontrolujesz piłki w stu procentach. To nie tak, że w dalszej części spotkania wpadłam na jakiś nowy pomysł. Może byłam po prostu wtedy solidniejsza" - zaznaczyła. Australian Open. Iga Świątek z najlepszym wynikiem w Melbourne Dotychczas mogła pochwalić się dotarciem w każdej z czterech imprez wielkoszlemowych co najmniej do 1/8 finału, ale dalej przeszła jedynie we Rolandzie Garrosie. Teraz dołożyła do tego Australian Open. "Pierwszy wielkoszlemowy ćwierćfinał na korcie twardym wiele dla mnie znaczy. Dwa lata temu czułam, że nie jestem w stanie na tej nawierzchni grać po swojemu i zawsze dostosowywałam się do tego, co robiły moje rywalki. Teraz jest inaczej, bo czuję, że naprawdę się rozwinęłam i mogę pokazać więcej na "betonie", mam więcej swobody. Jestem z tego dumna" - zapewniła mistrzyni Rolanda Garrosa 2020. To był sukces, który odniosła jeszcze jako nastolatka. Jak sobie z tym poradziła? "Czułam się komfortowo nawet tuż po Rolandzie Garrosie. Co prawda trudno było przyzwyczaić się do tych wszystkich obowiązków, które na mnie spadły. Nie byłam jednak długo przytłoczona tym wszystkim, bo wykonaliśmy kawał dobrej roboty, ja, żeby przyjmować to na spokojnie i skupiać się na pracy, a mój obóz, żeby chronić mnie przed tym, co mogłabym zrobić źle" - tłumaczyła Świątek. Wygranie turnieju Wielkiego Szlema nakłada na zawodnika oczekiwania, żeby to powtórzyć. Czy teraz jest łatwiej z nimi grać? Iga Świątek ma dopiero 20 lat i czas na kolejny wygrany turniej wielkoszlemowy "Mam dopiero 20 lat i czas. Wygranie takiej imprezy to było w pewnym sensie dziwne uczucie, ponieważ jest wielu tenisistów, którzy pracują na taki sukces przez wiele lat. Gdy mi się to udało, to jednak nie byłam do końca świadoma, co robią inni, aby mieć takie osiągnięcia. Triumf w Rolandzie Garrosie był surrealistycznym przeżyciem, a teraz pracuję ciężko, aby to kiedyś powtórzyć. Rozwijam się jako tenisistka, w międzyczasie zdarzył się ten triumf w Wielkim Szlemie, do którego musiałam przywyknąć, ale teraz czuję, że mogę wrócić do rozwoju krok po krok. I widzę, po moich wynikach, że to dobra droga" - powiedziała Świątek. Jeden z zagranicznych dziennikarzy zwrócił uwagę, że nikt z aktywnych tenisistów poza raszynianką nie może obecnie pochwalić się taką passą w Wielkim Szlemie jak ona. W każdym z sześciu ostatnich turniejów tej rangi dotarła co najmniej do 1/8 finału. Świątek początkowo nie do końca zrozumiała, że chodzi o aktywnych tenisistów. "Bardzo się ucieszyłam, ale potem zrozumiałam, że to nie może chodzić o statystykę wszech czasów, mamy przecież wielką trójkę. Głupia ja" - stwierdziła i klepnęła się dwa razy w głowę. "Jestem z tego dumna. Moim celem na poprzedni sezon było zachowanie regularności. Teraz mogę to kontynuować, dodając do tego też inne cele. Zawsze jestem nabuzowana przed Wielkim Szlemem. Wiem, że powinnam traktować każdy mecz tak samo, ale kiedy zaczyna się impreza tej rangi, to czuję, że atmosfera i energia są inne. Myślę, że na moją korzyść działa też dzień przerwy między meczami, ale trudno mi dokładnie wytłumaczyć, co jest kluczem w przypadku tej serii" - zastanawiała się Polka" - odpowiedziała potem już na pytanie. Australian Open. Iga Świątek zagra z Kaią Kanepi w ćwierćfinale O awans do półfinału zagra ze 115. w światowym rankingu Estonką Kaią Kanepi, która wyeliminowała w poniedziałek rozstawioną z "dwójką" Białorusinkę Arynę Sabalenkę. Podczas konferencji raszynianki pojedynek ten nie był jeszcze rozstrzygnięty, a dziewiąta rakieta świata nie chciała wówczas wybiegać myślami w przyszłość. "Mój mecz był dość ciężki, więc na razie chcę po prostu się zregenerować dobrze. Mój trener zajmuje się oglądaniem meczów moich przyszłych przeciwniczek. Ja na dziś zakończyłam już swoją pracę. O kolejnej przeciwniczce pomyślę we wtorek wieczorem" - zaznaczyła.