Rok 2015 nie układał się zbyt dobrze dla Agnieszki Radwańskiej. Owszem, jeszcze zimą wzięła udział w spektakularnym triumfie Polski w Pucharze Hopmana i walnie się do tego przyczyniła, gdy pokonała samą Serenę Williams. Jej siostra, Venus Williams zatrzymała jednak Polkę w czwartej rundzie Australian Open. W trzech setach, co prawda, ale w decydującym wygranym aż 6:1. Bezdyskusyjnie. Heather Watson, Carla Suarez Navarro, Timea Bacszinsky, Annice Beck - czy ktoś jeszcze pamięta te zawodniczki? A to z nimi przegrywała wówczas Agnieszka Radwańska, z czego Annice Beck odprawiła ją w pierwszej rundzie French Open. Ćwierćfinał US Open, półfinał Wimbledonu były pewną rekompensatą, niemniej gdy Polka przystępowała w październiku 2015 roku do WTA Finals w Singapurze jako piąta rakieta świata, niewielu dawało jej szansę na triumf. Iga Świątek jednak na pierwszym miejscu. Bije inne zawodniczki na głowę Zabrakło wówczas Sereny Williams, światowej jedynki, ale były inne gwiazdy - Rumunka Simona Halep, która już raz w tamtym roku Polkę ograła, a także inna jej pogromczyni Gabrine Muguruza. Pewnie dlatego triumf Polki na singapurskich kortach był opisywany jako "triumf wbrew malkontentom". Dodajmy, że także wbrew przeciwnościom i logice, bowiem po pierwszych dwóch meczach WTA Finals wielu skreśliło Agnieszkę Radwańską. Przegrała wszak w trzech setach z Marią Szarapową i w dwóch z niżej notowaną Włoszką Flavio Pennettą. Historia tamtego turnieju pokazuje jednak urok rozgrywek, jakie tenis w zasadzie słabo zna. Imprezy tenisowe wszelkiego typu oparte są bowiem na dyspozycji dnia, na postawie w jednym, bardzo konkretnym spotkaniu. Tenis to play-off, tutaj po przegranym meczu się odpada. Traci się cały turniej, pieniądze, punkty i szansę. Niczego nie da się wtedy już naprawić. W jednej chwili zgładzona została cała dyscyplina. Straszna katastrofa WTA Finals - niezwykły turniej grupowy Nie w WTA Finals jednak. Specyfika tej unikalnej imprezy jest zupełnie inna. Ona opiera się na rozgrywkach grupowych, które w tenisie są o tyle nietypowe, co na dodatek pasjonujące. I pozwalają naprawić turniej tak, jak zrobiła to Agnieszka Radwańska. Po dwóch porażkach tak wielu kibiców machnęło ręką na nią i jej szanse. Miała mecz z Simoną Halep, która już raz ją w 2015 roku pokonała podczas turnieju w Stanford. Polka musiała ją ograć bez straty seta i liczyć na korzystny układ zdarzeń w meczu Szarapowej z Pennettą, gdzie musiała wygrać Rosjanka. Mieliśmy więc rozważania iście piłkarskie. Wszystko to się spełniło, a najważniejsze okazało się to, że Agnieszka Radwańska zagrała przeciw Simonie Halep jeden z najlepszych meczów w życiu. Kosmiczny tenis na bardzo wysokim poziomie. Przegrywała w tie-breaku 1:5, a zatem była o krok od wyeliminowania, a wygrała. Potem poszło już wyśmienicie - Polka zmierzyła się z Gabrine Muguruzą, którą ograła po kapitalnym widowisku 6:7, 6:3, 7:5 i meczu okrzykniętym "meczem roku WTA". Nie mniej pasjonujący był finał z Petrą Kvitova, rozstrzygnięty przez Polkę w trzech setach 6:2, 4:6, 6:3. Tak wyglądał pierwszy i jedyny dotąd polski triumf w WTA Finals. Iga Świątek zatem już nigdy nie będzie pierwszą zawodniczką z Polski, która wygrała ten turniej, ale może być najlepszą z takich zawodniczek. Stanie się tak, o ile wygra WTA Finals kilkukrotnie. A taka sztuka udawała się tylko największym legendom tenisa. Martina Navratilova - królowa WTA Finals Numerem jeden jest pod tym względem Martina Navratilova - była trenerka Agnieszki Radwańskiej właśnie w rzeczonym 2015 roku, z którą rozstała się w połowie tamtego sezonu. Czeszka, która potem przeniosła się na stałe do USA, wygrała WTA Finals aż ośmiokrotnie! Z czego dwukrotnie (w 1978 i 1979 roku) jeszcze jako tenisistka z Czechosłowacji, a sześciokrotnie - jako zawodniczka ze Stanów Zjednoczonych. To jest rekord wręcz niewyobrażalny, przebijający to, co Björn Borg zrobił z Wimbledonem czy French Open, przebijający chociażby dorobek Novaka Djokovicia w Wimbledonie. Wielokrotne triumfy w WTA Finals mają też na koncie: Steffi Graf (pięciokrotnie), Serena Williams (pięciokrotnie), Chris Evert (czterokrotnie), Monika Seles (trzykrotnie), Kim Clijsters (trzykrotnie), Martina Hingis (dwukrotnie), Justine Henin (dwukrotnie) - same sławy. Iga Świątek zagra w WTA Finals po raz trzeci, gdyż dopiero po raz trzeci pozwala jej na to pozycja na świecie. W 2021 nie zdołała dokonać tego, co Agnieszka Radwańska. Po dwóch przegranych z Marią Sakkari i Aryną Sabalenką ostatnie grupowe zwycięstwo z Paulą Badosą już nie pomogło. Za to rok temu Polka wyszła z grupy z kompletem fantastycznych i efektownych zwycięstw nad Darią kasatkiną, Caroline Garcią i Coco Gauff, by w półfinale nie sprostać jednak Arynie Sabalence. Tegoroczne losowanie - 27 października.