Iga Świątek jest niekwestionowaną królową paryskich kortów imienia Rolanda Garrosa od 2020 roku. Wówczas to Polka pierwszy raz w swojej karierze wygrała tę imprezę. W tamtym momencie była to wielka sensacja, bo nasza przyszła gwiazda pojawiła się właściwie z niebytu tenisowego i od razu dała się zapamiętać na długie lata. Świątek do turnieju podchodziła nawet bez rozstawienia, a najlepszą rankingowo Polką była Magdalena Linette. Świątek błyskawicznie przerwała świętowanie. Głośna deklaracja, to nie koniec Od tego czasu Świątek w Paryżu przegrała ledwie raz w 2021 roku z Marią Sakkari. Wtedy tytułu obronić się nie udało, ale po kolejny sięgnęła w 2022 roku, a następnie obroniła go rok później, a w 2024 roku dołożyła trzecie zwycięstwo na tych kortach z rzędu. Bilans Polki na tych obiektach jest fantastyczny. W związku z tym nie mogło być inaczej i na igrzyska olimpijskie w Paryżu liderka rankingu WTA jechała jako główna faworytka do wygrania imprezy. Iga Świątek poszła drogą Adama Małysza. Minęły 22 lata Już po półfinale jasne stało się, że Polce ta sztuka nie wyjdzie, bo mecz o finał przegrała z Chinką Zheng. Pozostała więc już "tylko" walka o brązowy krążek, ale Świątek wciąż mogła napisać piękną historię polskiego tenisa na igrzyskach olimpijskich. Nigdy wcześniej bowiem Biało-Czerwoni nie wracali z turnieju olimpijskiego z jakimkolwiek medalem w tenisie. Już wiemy, że nasza największa żeńska globalna sportowa gwiazda tę kartę w historii naszego sportu napisała. Pogrom w meczu Świątek, koniec po 60 minutach. Polka z brązowym medalem igrzysk Polka w meczu o trzecie miejsce paryskiej imprezy pokonała bowiem Słowaczkę Annę Karolinę Schmiedlovą w mniej niż godzinę. Dziennikarz Viaplay Wojciech Piela zauważa, że cała ta sytuacja jako żywo przypomina to, co przeżywał Adam Małysz w 2002 roku podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Salt Lake City. Wówczas nasz mistrz również leciał do USA jako jeden z wielkich faworytów do zwycięstwa, a do Polski wrócił "tylko" z brązowym medalem na szyi, przełamując niemoc polskich skoków po równo 30 latach. Ostatecznie kariera Małysza była oczywiście przepełniona sukcesami, ale tego upragnionego olimpijskiego złota nie udało się naszemu mistrzowi zdobyć. Wielokrotnie podkreślał, że wymieniłby swoje osiągnięcia na złoty medal olimpijski. Na całe szczęście, jeśli zdrowie pozwoli, to przed Igą Świątek jeszcze przynajmniej dwie kolejne szanse na zdobycie tego upragnionego olimpijskiego złota. Pierwsza z nich nadarzy się już za cztery lata, gdy turniej odbędzie się w Los Angeles.