Rozmowa polskiej tenisistki z dziennikarzami trwała ponad 10 minut - nie była to typowa konferencja prasowa, ale luźna rozmowa, podczas której co chwilę głośno nad kortami przelatywały samoloty. Wielki kompleks Barnes Tennis Center jest bowiem w linii prostej zaledwie cztery kilometry od lotniska w San Diego. Iga Świątek była w Europie dwa tygodnie i złapała... przeziębienie Polka jeszcze dwa dni temu grała w oddalonej od San Diego o 9850 km Ostrawie, zmieniła też dziewięć stref czasowych. Jet lag nazwała całkiem miłym, ale dlaczego zdecydowała się na taki ryzykowny ruch? - Bo czuję się wypoczęta, miałam dużo wolnego czasu po US Open. Przyjeżdżając do Ostrawy wiedziałam, że mogę iść na całość, a zagrałam tam tylko dwa dłuższe mecze. Fizycznie czuję się dobrze. Później sytuacja się zmieni, będzie trudniejsza, bo po WTA Finals mamy już koniec sezonu. W imię róży. Jak to jest... Daria? Polska zawodniczka była też pytana o to, jak czuje się w obecnej roli, gdy jej zachowanie jest śledzone na całym świecie. - Chciałabym być postrzegana jako osoba silna psychicznie i zaangażowana w konkretny temat, który jest dla mnie ważny. A jednocześnie nie chciałabym stawać się twarzą wszystkiego, jeśli mnie rozumiecie - tłumaczyła. Dodała przy tym, ze lubi słuchać muzyki, czytać książki, a także, jak ma wolny czas, oglądać programy rozrywkowe w telewizji. Jeden z dziennikarzy zapytał ją o obecną lekturę. - "Imię róży". Jak to jest... Daria ? - Iga zapytała stojącą z boku Darię Abramowicz o angielski tytułu powieści Umberta Eco. - Przede wszystkim Madame Bovary właśnie skończyłaś - odpowiedziała jej pani psycholog. A w swojej najsłynniejszej powieści Gustave Flaubert przedstawił... psychologię duszy kobiety z połowy XIX wieku. - Nigdy nie wiem, jak te tytuły brzmią po angielsku - stwierdziła polska tenisistka. Iga Świątek dodała, że bardzo dobrze wspomina zeszłoroczne cztery tygodnie spędzone w Stanach Zjednoczonych. Wtedy bowiem zdecydowała się zostać za oceanem po rozegranym wyjątkowo jesienią turnieju w Indian Wells, a przed kończącymi jej sezon finałami WTA w meksykańskiej Guadalajarze. Poszła więc m.in. na koncert Eagles czy mecz LA Lakers w NBA. Koszykówkę w najlepszym wydaniu oglądała zresztą także i w tym roku, gdy sukcesami zakończyła swoje występy w Miami i właśnie Indian Wells. Iga Świątek zagra w San Diego już w czwartek. Jej rywalką w drugiej rundzie będzie Qinwen Zheng.