Iga Świątek odpadła w trzeciej rundzie Wimbledonu, po porażce z Alize Cornet. Polka miała czas na odpoczynek i postanowiła m.in. pojechał do Austrii na wyścig Formuły 1. Nasza tenisistka bała się, że nie zna się zbyt dobrze na F1, więc trochę obawiała się kompromitacji. Jej analiza wyglądała jednak całkiem fachowo. - Bez specyficznych pytań, bo na pewno się zbłaźnię. Ale bardzo mi się podobało. Mega się dzisiaj bawiłam - powiedziała Świątek w rozmowie z Eleven Sports. - Chciałam, żeby Ferrari dobrze pojechało. Nie wiem, co się stało z silnikiem. Było mi smutno, ale cieszę się, że Leclerc wygrał. Verstappen na pewno był faworytem i wczorajszy sprint pokazał, że potrafi zrobić super przewagę... Jezu, brzmię, jakbym się na tym znała (śmiech) - dodała. Iga Świątek zwiedzała padok. Zdradziła też, gdzie wystartuje Świątek zdradziła, że podpatrywała przede wszystkim przygotowanie kierowców do startu. W padoku spotkała się z legendami F1. - W padoku byłam u ekipy Alpine. Tam tłumaczyli nam różne specyfikacje. Spotkałam się też z Sosie Wolff i Toto Wolffem - przyznała Świątek. Na koniec Polka zdradziła swoje plany startowe. We wtorek rozpoczyna przygotowania do turnieju w Warszawie. Później leci za ocean. Tam, przed US Open, zagra jeszcze w dwóch turniejach. - Pierwszy raz będę grała turniej w Polsce. To jest bardzo ekscytujące. Będzie pewnie duże zainteresowanie, a potem polecimy do Stanów Zjednoczonych. Będzie Toronto, Cincinnati i US Open - przyznała Świątek.