Olgierd Kwiatkowski: Jesteśmy kilka dni po Australian Open, ale kilka dni po rozgrywkach United Cup, w których Polska przegrała w finale. Jak pani - finalistka Rolanda Garrosa mikście, ćwierćfinalistka Australian Open w deblu - ocenia występ pary Iga Świątek - Hubert Hurkacz? Klaudia Jans-Ignacik, była tenisistka,obecnie komentatorka tenisa w stacji Canal+: We wszystkich meczach w których grali, spisywali się świetnie. Finał z Niemcami to już zupełnie inna historia. W takim wypadku wiele czynników składa się na końcowe zwycięstwo. Często decydują o nim detale - milimetrowy aut, jedna albo dwie dobrze zagrane piłki. Taki był ten finał. Najważniejsze, że dwójka naszych najlepszych tenisistów, którzy mają zamiar zagrać na igrzyskach olimpijskich w mikście, zebrała cenne doświadczenie. Widać było u nich zaangażowanie, dobrą współpracę. A w mikście najważniejsze jest to, żeby się dobrze ze sobą czuć, żeby zawsze móc liczyć na partnera i kiedy zepsuje się nawet prostą piłkę, to on przybije "piątkę" i powie "Dobra, nic się nie stało, jedziemy dalej". Na najwyższym poziomie grała pani w deblu i mikście. Na czym polega specyfika gry mieszanej? - W mikście większa presja ciąży na mężczyźnie - nie może przegrać swojego serwisu, bo jeżeli przegra serwis, to wtedy trudno odrabia się straty. W juniorskich kategoriach chłopak jest często wyśmiewanym, że nie wygrał swojego serwisu albo że dziewczyna zagrała świetny return i zdobyła punkt. Dziewczyny potrafią jednak odbijać serwis mężczyzny. I to bywa często kluczowe. Przytoczę historię z mojej kariery. Podczas Roland Garrosa graliśmy w pierwszej rundzie i po drugiej stronie był Daniel Nestor. Zaczynaliśmy super tie-breaka. Mój partner Santiago Gonzalez powiedział mi, że mam jedno zadanie do wykonania - wygrać jeden punkt przy serwisie Nestora. Za czwartym, czy piątym razem zagrałam taki return, że zdobyłam ten punkt. Wygraliśmy cały mecz. To jest właśnie ten dowód na to, że jedna piłka potrafi zdecydować o wyniku całego meczu w mikście. Warto też zauważyć, że kobieta w grze mieszanej częściej dostaje piłki, bo wiadomo, że częściej gra się na kobietę. I tak naprawdę trochę łatwiej jej się gra - jest skupiona, cały czas skoncentrowana. Trzecia ważna rzecz w mikście to wyczucie partnera. On musi zachować takie wyczucie, żeby na siłę nie grał wszystkich piłek, zwłaszcza tych, które może zagrać partnerka. Bywa, że na tym tle powstają na korcie nieporozumienia. Iga Świątek i Hubert Hurkacz mają szanse na medal na igrzyskach w Paryżu w mikście? - Życzyłabym medalu Idzie i Hubertowi, ale trzeba pamiętać o wielu trudnościach. Rzeczywiście na igrzyskach to w mikście jest krótsza droga do medalu - jest tylko 16 par. Ale są to duety starannie wyselekcjonowane. Tworzą je często najlepsza deblistka i świetny singlista i na odwrót, w każdym razie wybitni specjaliści. Jest trudniej niż na Wielkim Szlemie, gdzie można trafić na parę złożoną z przypadku. W Paryżu każdy będzie przygotowany. Liczę jednak na to, że Iga wykorzysta swój talent i umiejętności do gry na mączce, a Hubert będzie miał za zadanie nie przegrać serwisu. To i do tego dobrze grająca przy siatce Iga może dać medal. W Polsce mamy świetnego deblistę - Jana Zielińskiego. Może Iga powinna grać właśnie z tym zawodnikiem w mikście? - Chciałabym zobaczyć taki mikst. Przed decydującym meczem w finale United Cup zastanawiałam się, czy trener wystawi Janka, który ma ogromne doświadczenie i dobrze grało mu się w Australii, był tu w zeszłym roku w finale Wielkiego Szelma. Ale wiadomo, że to był mecz o ogromną stawkę i została zachowana wcześniej zastosowana hierarchia. Sądzę, że Iga z Jankiem również stworzyliby ciekawy i bardzo groźny dla rywali duet. Caroline Garcia o ważnej zmianie w grze Igi Świątek Iga Świątek bardzo dobrze zaczęła ten sezon - wygrała pięć meczów singlowych. Jest w dobrej formie. Nie za wcześnie? - To było świetne przetarcie. Teraz czeka ją chwila oddechu, odbędzie kilka treningów na podtrzymanie formy. To nie jest tak, że forma przychodzi na jeden tydzień. Jeżeli jest się świetnie przygotowanym, to forma nie odejdzie za parę dni. Mając takie doświadczenie, sztab trenerski jest w stanie ją utrzymać. Podkreśliłabym rolę Maćka Ryszczuka w teamie. On odpowiada za przygotowanie fizyczne, jest też fizjoterapeutą. Na pewno przeprowadzi takie zabiegi i treningi, które doprowadzą do tego, że ciało Igi będzie gotowe w 100 procentach do czekającego ją wysiłku podczas Australian Open, także do meczów podczas sesji nocnych, bo nie wierzę, że rakiety numer 1 nie przydzielą na taką sesję. Przełomowa decyzja Igi Świątek. Zawarła umowę z gigantem W kobiecym tenisie mamy wyjątkową stabilizację. Widać to po tym, co się działo w ubiegłym tygodniu. Iga Świątek wygrała wszystko w singlu United Cup, Jelena Rybakina zagrała w finale w Brisbane z Aryną Sabalenką, a Coco Gauff była najlepsza w Auckland. - Chyba dawno tak nie było, żeby tyle zawodniczek prezentowało tak dobry poziom, tak równą grę, tak dobre przygotowanie. Bardzo ciekawie zapowiada się nam turniej kobiecy. Jest teraz kilka dziewczyn, a nie jak do niedawna mówiliśmy jedną, która może zagrozić Idze. Czekam też na to jak zaprezentują się Angie Kerber, Caroline Wozniacki, Naomi Osakę. Żadna z tych dziewczyn nie pozwoliłaby sobie na to, żeby przyjechać do Australii gotowa tylko na 70 procent. One są mocne. Wielokrotnie grała pani w Australii. Z oddali wydaje się, że to przyjemny dla zawodników turniej. - Australia jest bardzo przyjazna dla tenisistek i tenisistów. Kibice, którzy kochają sport tworzą wspaniałą atmosferę już na turniejach poprzedzających, co widać było podczas United Cup. Zawodnicy przyjeżdżają na świeżości, wypoczęci, wytrenowani i głodni gry. Obiekt jest maksymalnie dostosowany do potrzeb zawodników. Nie trzeba nigdzie jeździć, wszystko jest na miejscu - gabinety odnowy biologicznej, funkcjonalne szatnie, korty w hali i do tego... pyszne jedzenie. A upały nie przeszkadzają? - Nie zdarzają się tak często, jak się o tym mówi. W Melbourne trzeba mieć rzeczy na trzy pory roku. Czasami jak się wstaje jest 14 stopni, w ciągu dnia robi się 30 stopni, wieczorem do 15. Może padać, tak jak to się dzieje teraz i kwalifikacje musiały został przesunięte. Byłam w Australii dziewięć razy, takich upałów, że mecze były z tego powodu przekładane i czekaliśmy na ochłodzenie, doświadczyłam może kilka razy. Jest pani na bieżąco z kobiecym tenisem, komentuje mecze WTA w telewizji. Oceńmy więc szanse polskich tenisistek w Australian Open. Magda Linette była w zeszłym roku w półfinale. Potem miała zastój. Jest w stanie powtórzyć albo zbliżyć się do ostatniego wyniku z AO? - Zawodnicy lubą wracać tam, gdzie im się świetni grało, wtedy wstępują w nich dodatkowe moce. To jest spory atut Magdy. Z drugiej strony... Mam nadzieję, że nie przytłoczy jej świadomość, ile punktów ma do obrony. Chciałabym, żeby podeszła jednak do tego turnieju z czystą kartą i nie myślała o tym, co było w zeszłym roku i teraz jak wtedy cieszyła się z gry i z tego, że jest zdrowa. Magda Fręch jest ostatnio na fali wznoszącej. - W Wielkich Szlemach potrafi grać lepiej niż na swoim normalnym poziomie. W jej wypadku dużo zależy od losowania. Nie będzie rozstawiona. Może w I rundzie trafić od razu na Arynę Sabalenkę, Jelenę Rybakiną albo Igę Świątek. Iga Świątek - w zeszłym roku była czwarta runda, w 2022 - półfinał, wcześniej też występy w czwartej rundzie. - Iga ma zdolność oswajania się z turniejami. Masters wygrała za trzecim podejściem. Mówiliśmy już o tym, że jest świetnie przygotowana, wypoczęta, ma sobą kolejny świetny sezon. Z punktu widzenia techniki ostatnio pracowała nad serwisem i ma skrócony ruch ręki przy podaniu. Nastawienie ma na pewno dobre. Pozostaje jednak wiele pytań. Jak będą przygotowane rywalki? Jaką będzie miała dyspozycję dnia w kolejnych rundach? Jak zniesie sesje nocne, jeśli takie będą? Czynników składających się na końcowy wynik jest wiele. Ale czy to ona czy Aryna Sabalenka, która broni tytułu w Melbourne, jest faworytką? - Numer 1 zawsze jest faworytką każdego turnieju. Iga świetnie zakończyła sezon, świetnie rozpoczęła sezon. Kryzys miała w Tokio, ale od tamtej pory wszystko jest na plus. W United Cup pokazała, że jest głodna gry. Sabalenka broni tytułu, ale niekoniecznie to może jej pomóc, może to ją właśnie usztywni? Może się też okazać że inna zawodniczka wkroczy do gry, bo Wielkie Szlemy lubią niespodzianki. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski