- Życzę każdemu, aby miał takich rodziców jak ja - mówił Jannik Sinner po zwycięstwie w Australian Open. - Zawsze pozwalali mi robić to, co chciałem. Nawet gdy byłem dużo młodszy, mogłem uprawiać inne sporty. Nigdy nie czułem, aby wywierali na mnie presję. Życzę wszystkim innym, żeby mieli taką swobodę jak ja miałem - dodał. Hubert Hurkacz i Jan Zieliński ramię w ramię. Wszystko jasne, Polacy odkryli karty Jannik Sinner dzięki rodzicom mógł trenować to, co chciał Rodzice 22-letniego Włocha, który w finale w Melbourne pokonał po pasjonującym spotkaniu Daniiła Miedwiediewa, nie przyjechali do Australii. Zostali u siebie, doglądając rodzinnego biznesu (prowadzą restaurację), a mecz syna w telewizji. To też o czymś świadczy. Nie mają "parcia na szkło", nie chcą ogrzewać się w cieple sukcesu. Zawsze trzymali się na dystans, ale gdzieś tam w tle wspomagali go jak mogli i pozwalali mu na sportowy rozwój. Mógł więc najpierw uprawiać z powodzeniem narciarstwo alpejskie, potem piłkę nożną, pływanie, aż w końcu wybrał tenis. Aby trenować na najwyższym poziomie wysłali go do - należącej do Ricaro Piattiego, jednej z najlepszych tenisowych akademii na świecie, w Bordigherze położonej między Niceą a San Remo. Wzruszające słowa Igi Świątek w stronę ojca W tenisie bez rozsądnego wsparcia rodziców nie można zaistnieć. Przekonał się o tym nie tylko Sinner, ale też Iga Świątek i Hubert Hurkacz. - Chciałabym przekazać wielkie podziękowania dla mojego taty. Nie byłoby mnie na świecie bez ciebie, więc muszę ci podziękować za wszystko - powiedziała wyraźnie wzruszona polska liderka rankingu WTA po zwycięstwie w 2022 roku w Roland Garrosie. Tomasz Świątek ma wielki udział w karierze córki. Zadbał najlepiej jak umiał o sportowe wychowanie córki, do tego stopnia, że jako 11-latka potrafiła sama profesjonalnie zadbać o rozgrzewkę, wiedziała co to znaczy rozciąganie i profesjonalne przygotowanie do turnieju. W tym wieku to był naprawdę ewenement. O zabezpieczenie finansowe w tym czasie dbała mama dzisiejszej liderki rankingu WTA. - Kierował wszystkim. Zabierał na treningi i motywował. Myślę, że w pewnym momencie dobrze pokierował tym procesem - opowiadała Iga Świątek. Wielkie znaczenie miała sportowa kariera Tomasza Świątka. Był wioślarzem, uczestniczył w igrzyskach olimpijskich i wiedział co to znaczy sport wyczynowy i jak bardzo trzeba się poświęcić, aby odnieść sukces, że trzeba poświęcić wszystko. Najważniejsze, że wytyczył właściwy kierunek, a dziś patrzy na wszystko z boku, nie ingerując w to, co robi najlepsza tenisistka na świecie. Mama Huberta Hurkacza to była tenisistka, ale nie naciskała na karierę Hurkacz miał to szczęście, że jego mama Zofia Maliszewska była świetną tenisistką, czołową polską juniorką, medalistką mistrzostw Polski w deblu. Jeszcze lepiej niż w przypadku Świątek potrafiła wskazać kierunek. Zajmujący dziś ósme miejsce w rankingu tenisistów 26-letni tenisista mógł również na samym początku kariery na korcie skorzystać z porad i wskazówek swojego wujka Tomasza Maliszewskiego, pięciokrotnego mistrza Polski w tenisie. W dzieciństwie nie był nadmiernie eksploatowany, co więcej nie przymuszano go do gry na korcie. Próbował swych sił w koszykówce, chodził na zajęcia z akrobatyki. Miał świetną bazę do tego, aby zostać zawodowym tenisistą. Tak jak Jannik Sinner. Rodzice Hurkacza rzadko bywają na turniejach syna. Byli gośćmi na ubiegłorocznym Wimbledonie, podczas amerykańskich turniejów, czy podczas turnieju w Monte Carlo, a już na pewno nie udzielają mu głośno rad i nigdy nie wchodzą w rolę trenera. Toksyczne relacje u Stefanosa Tsitsipasa, Camili Giorgi, Caroline Garcii W zawodowym cyklu pomieszanie tych ról i zły wpływ rodziców jest w wielu przypadkach bardzo widoczny. W Polsce Agnieszka Radwańska dopiero po rozstaniu się z ojcem-trenerem w 2011 roku zaczęła odnosić największe sukcesy (finał i półfinał Wimbledonu, zwycięstwo w Mastersie itd.). Nie ma jednak wątpliwości, że dzięki Robertowi Piotrowi Radwańskiemu najlepsza po Świątek polska tenisistka w historii, mogła w ogóle zaistnieć w tenisie na najwyższym poziomie. Dobrze jednak, że w pewnym momencie sam ojciec zrezygnował z prowadzenia córki. Jak to się kończy pokazuje przykład Włoszki Camili Giorgi, czy Francuzki Caroline Garcii, która długo była zależna od swojego ojca. Z drugiej strony Marion Bartoli była prowadzona przez ojca-trenera - według francuskiej prasy relacje między nimi były toksyczne - ale w 2013 roku wygrała Wimbledon. Kto wie, czy Stefanos Tsitispas nie odnosiłby więcej sukcesów, a może wygrałby w końcu Wielkiego Szlema, gdyby wyrzucił na dobre ze swojego boksu swojego ojca Apostolosa. Przez niego kilka razy otrzymywał ostrzeżenie, nawet wtedy gdy wprowadzono pozwolenie na stosowanie coachingu (podpowiedzi od trenerów) po żywiołowych reakcjach taty. Jeżeli tak to wygląda na meczach to jak to musi wyglądać na treningach? - Dziś dzięki YouTube wszyscy rodzice zachowują się jak trenerzy. Mówią jak grać woleja, jak serwować. Trudno znaleźć normalną rodzinę taką jak rodzice Jannika. Oni są wspaniali - mówił we włoskich mediach Simon Vagnozzi, szkoleniowiec zwycięzcy Australian Open. To samo mogliby pewnie powiedzieć trenerzy Świątek i Hurkacza.