Polka łatwo wygrała 6:1 i 6:0. Przyznała, że w ogóle nie czuje się zmęczona po meczu z Rumunką. - Miałam sporo przerwy po występie w Miami. To nie był popis z mojej strony, a raczej solidna gra. Rywalka ma super bekhend, z którego potrafi wygenerować duża moc. Musiałam brać to pod uwagę, ale od początku miałam kontrolę - podkreślała Światek. Iga Świątek: Chce częściej grać w Polsce W sobotę zagra z Iriną Begu i jeśli wygra, zapewni to Polkom awans do finałów Billie Jen King Cup. - Patrząc w ranking, to rywalka powinna postawić więcej oporu. Na pewno będziemy taktycznie przygotowani. W tenisie jednak nie wszystko jest wiadomo. Jeśli zagram dobrze i solidnie, to wynik przyjdzie - dodała Świątek. Polka mówiła, że bardzo dobrze czuła się mają za plecami pięć tysięcy kibiców. - Bardzo chciałabym częściej grać w Polsce. Na pewno będę na turnieju w Gdyni. Sezon jest intensywny, ale może w kalendarzu znajdzie się jeszcze miejsce na kolejny występ w Polsce. Zobaczymy - dodała Świątek, która wygrała 18. mecz z rzędu. - Dobrze czułam się przy takim tłumie. Chcę czerpać energię z trybun. W trudnych momentach przypominam s obie, że gram właśnie dla ludzi i to mi sprawia ogromną przyjemność. Czuję się najpewniej, kiedy są moi kibice. Cieszę się, że w sobotę też będą. Numer jeden światowego tenisa przyznała, że już rozpoczęła przygotowania pod sezon na mączce. Pierwszym sprawdzianem ma być turniej w Stuttgarcie, a celem nr 1 oczywiście Paris Open. - Właściwie od roku nie miał okazji, by grać na mączce. Tęsknie za nią, a po występie w Stuttgarcie będę wiedziała więcej jak jest z moją formą. W niewielu sportach tak bardzo zmienia się nawierzchnia jak w tenisie - zauważyła Świątek. - Cieszę się też, że poprawiłam grę na kortach twardych. Bardziej agresywna postawa z mojej strony wytrąca rywalom broń z ręki. - Przygotowania do Paris Open są takie same jak pod każdego Wielkiego Szlema. Ich zaplanowanie pozostawiam sztabowi, bo sama nie umiałabym tego rozplanować - przyznała Świątek.